Dyżury na oddziale chirurgii ogólnej SW były rozpisane do dziś do godz. 14.35. To oznacza, że po południu i w nocy nie będzie tam lekarza opiekującego się chorymi, bo wszystkie obowiązkowe dyżury zostały już wyczerpane, a specjaliści i rezydenci z tego oddziału nie godzą się pracować ponad 48 godzin tygodniowo.
- Wczoraj pani prezes po kolei próbowała zmusić lekarzy do wzięcia dodatkowych dyżurów - mówi dr n. med. Janusz Pichurski, wieloletni ordynator oddziału. - Nikt się nie zgodził. Ode mnie również oczekiwano wzięcia kilku dodatkowych dyżurów. Kiedy odmówiłem, bo kolidowało to z innymi moimi obowiązkami, zostałem pozbawiony funkcji.
Dr Pichurski pracuje na kontrakcie, a więc nie ograniczają go żadne limity. Ze szpitalem miał dwie umowy cywilno-prawne. Jedna dotyczy pracy lekarza, a druga funkcji ordynatora.
- Prosiłam, żeby w tej dramatycznej sytuacji zgodził się wziąć chociaż ten dzisiejszy dyżur. Kategorycznie odmówił. Nie rozumiem tej postawy - mówi Renata Ruman-Dzido, prezes zarządu Szpitala Wojewódzkiego.
- Dalej tam pracuję, ale dziś przyjdę do pracy po prostu jako chirurg, będę operować, leczyć. Oddział nie zapewni już jednak ani popołudniowo-nocnej opieki lekarskiej pacjentom, ani nie będzie miał kierownika, koordynującego jego funkcjonowanie, bo na przejęcie zadań ordynatora nie zgodził się mój dotychczasowy zastępca - mówi dr Pichurski.
Janusz Pichurski od trzech lat w pismach - na które, jak mówi nie dostał odpowiedzi - zwracał dyrekcji szpitala uwagę na konieczność zatrudnienia 3-4 chirurgów. - Nie mielibyśmy dzisiaj takiego problemu - mówi.
Kryzys narasta od sierpnia, kiedy klauzule opt-out wypowiedzieli rezydenci, a potem specjaliści. 8 stycznia dyrekcja postanowiła zawiesić przyjęcia planowe na chirurgii. Dwa dni później je wznowiono. Powstała - zdaniem lekarzy kontrowersyjna - koncepcja, by chirurgia na Katowickiej nie przyjmowała pacjentów nagłych. Dzięki temu zamiast dwóch lekarzy na dyżurze, wystarczyłby jeden. Do końca stycznia nie ma jednak ani jednego. Lekarze odrzucają też proponowane podwyżki, a na ich żądania szpitala nie stać.
Aby zapewnić opiekę chorym, szefowa SW chciała wczoraj zlecić lekarzom dyżury w ramach nadgodzin. Na to też się nie zgodzili, mimo że kodeks pracy traktuje to jako naruszenie obowiązków. Na razie efektu nie przyniosły także rozmowy z potencjalnymi dyżurującymi spoza szpitala.
- Są zainteresowani, ale nie na już. W tej sytuacji zapewne jeszcze dziś wystąpię z wnioskiem o zawieszenie pracy oddziału - mówi Renata Ruman-Dzido.
Wicewojewoda opolska Violetta Porowska: Szpitale mają problemy, ale paraliżu na pewno nie będzie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?