Złodzieje okradają domy, których właściciele wyjechali za granicę

Archiwum policji
Gdy włamywacze nie znajdują biżuterii, kradną mniej wartościowe przedmioty – butelki z alkoholem, kawę, a nawet... ciastka z kuchennych szafek.
Gdy włamywacze nie znajdują biżuterii, kradną mniej wartościowe przedmioty – butelki z alkoholem, kawę, a nawet... ciastka z kuchennych szafek. Archiwum policji
Włamywacze okradają domy, których właściciele wyjechali na zarobek za granicą. Ale potrafią też wykorzystać kilkugodzinną nieobecność gospodarzy.

Fala kradzieży przetoczyła się właśnie przez gminę Gogolin. Złodzieje w krótkim odstępie czasu włamali się lub usiłowali się włamać aż do 6 domów.

Jak ustalili policjanci, przestępcy nie działali przypadkowo. Wcześniej bardzo dokładnie rozeznali teren i ustalili, gdzie mogą wejść bez narażania się na wpadkę.

- W większości zgłoszonych przypadków okazało się, że właściciele domów przebywają za granicą, a w kraju pojawiają się tylko od czasu do czasu - tłumaczy Jarosław Waligóra, rzecznik krapkowickiej policji. - Złodzieje po prostu to wykorzystali.

Do włamań doszło w Gogolinie, Zakrzowie, Obrowcu i Choruli. Złodzieje dostawali się do domów zazwyczaj po zmroku, wyłamując piwniczne okienka i zamki w drzwiach. W środku przewracali wszystko do góry nogami, szukając przede wszystkim ukrytych pieniędzy i biżuterii: łańcuszków, pier- ścionków itp. W kilku przypadkach, gdy nie znaleźli żadnych kosztowności, ich łupem padły mniej wartościowe przedmioty - miedziane rurki, a nawet paczka kawy i alkohol.

- Złodzieje mają kilka prostych sposobów, żeby sprawdzić, czy dom jest zamieszkany - dodaje Waligóra. - Zaciągnięte rolety w oknach, nieodśnieżone podwórko, brak jakichkolwiek śladów na śniegu, przepełniona skrzynka na listy czy brak dymu z komina...

To są wskazówki, na podstawie których włamywacze są w stanie łatwo stwierdzić, że domownicy są nieobecni od dłuższego czasu. Dlatego w czasie wyjazdu warto zabezpieczyć dom w taki sposób, żeby nie przyciągał uwagi złodziei.

Kradzieże w Gogolinie. Właściciele w Niemczech. Złodzieje okradają domy
W przypadku pani Marii spod Gogolina złodzieje perfidnie wykorzystali fakt, że kobieta często jeździ z chorym mężem do lekarza. Ustalili, w jakich godzinach nie ma nikogo w domu i wtedy się włamali. Do środka weszli około godz. 17.00, wyłamując małe okienko z tyłu budynku.

- Gdy wróciliśmy do domu, wszystkie szuflady były powyciągane, a ubrania z szaf wyrzucone na podłogę - mówi pani Maria. - Złodzieje ukradli moje złote łańcuszki, torbę i kartę do bankomatu. Zanim ją zablokowałam, to z konta zniknęło już 150 złotych. To była karta zbliżeniowa, dlatego sprawcy nie potrzebowali PIN-u, żeby zrobić nią zakupy.

Do jeszcze bardziej zuchwałej kradzieży doszło w jednej wsi pod Opolem. Złodzieje ograbili tam dom w biały dzień i to na oczach sąsiadów. Po obserwacji wiedzieli, w jakich godzinach nie ma domowników. Podjechali pod same drzwi małą ciężarówką, mieli na sobie robocze ubrania, więc ludzie myśleli, że właściciele robią przeprowadzkę. Nikomu nie przyszło do głowy, że to złodzieje plądrują dom.

Marzena Grzegorczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu radzi, by w czasie wyjazdu za granicę czy dłuższej nieobecności najlepiej powierzyć dom w opiekę rodzinie lub sąsiadowi, który czasami odśnieży część podwórka lub zapali w domu światło.

- To sprawdzona metoda, żeby sprawić wrażenie, że dom nie stoi pusty - tłumaczy. - Oprócz tego warto zamontować kraty w piwnicznych oknach i pomyśleć o antywłamaniowych drzwiach wejściowych. Prostą metodą na odstraszenie złodzieja jest czujnik, który pod wpływem ruchu będzie zapalał lampę na podwórku.

Policjanci przyznają, że okna balkonowe są względnie bezpieczne - złodzieje rzadko decydują się nimi wchodzić, bo łatwo ich wtedy zauważyć. Solidne zamki w drzwiach sprawiają, że do ich otwarcia potrzebują więcej czasu, co także ich zniechęca.

Po ostatnich kradzieżach policjanci z komendy w Krapkowicach zwiększyli liczbę patroli na terenie wsi. Jednocześnie proszą samych mieszkańców, by zwracali uwagę na obcych kręcących się po okolicy - w takich przypadkach warto zapamiętać ich wygląd lub zanotować numer rejestracyjny auta, którym przyjechali.

Według policyjnych statystyk, do włamań do domów dochodzi najczęściej w powiatach: opolskim, nyskim i kędzierzyńsko-kozielskim. Teoretycznie najbezpieczniej powinni się czuć mieszkańcy powiatów: prudnickiego, kluczborskiego i namysłowskiego.

Pora roku dla złodziei nie ma większego znaczenia, choć ze statystyk wynika, że w okresie zimowym, gdy szybciej zapada zmrok, jest ich nieznacznie więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska