Zenon Maślona. Człowiek z Brenntagu

Tomasz Gdula
Biznesmen, filantrop, mecenas sztuki - człowiek orkiestra.
Biznesmen, filantrop, mecenas sztuki - człowiek orkiestra.
W szkole nie lubił chemii i do dziś ma problem z rozwiązywaniem reakcji. Ale nie przeszkodziło mu to w budowie największej firmy handlującej chemikaliami w Europie Środkowo-Wschodniej. Dziś realizuje się jako mecenas sztuki oraz filantrop. Mówią, że jest "wielkim kadrowym" Kędzierzyna-Koźla - Zenon Maślona.

Oto moje najnowsze dziecko - pokazuje z dumą przedsiębiorca, gdy zajeżdżamy jego audi A8 przed dawny kościół ewangelicki w Rozwadzy, wzniesiony w 1888 roku.

- Wraz z zakończeniem wojny kościół został opuszczony i zapewne dalej popadałby w ruinę, gdyby nie mój przyjaciel Norbert Siekierka, witrażysta z Rozwadzy, który kupił tę budowlę w 1994 roku - opowiada prezes Maślona, zapraszając do środka. W 2009 roku postanowił wesprzeć przyjaciela i sfinansował gruntowną renowację obiektu, przekształcając go w świątynię sztuki - kameralną salę koncertową dla niespełna stu osób. Od grudnia ubiegłego roku w Zenori Art Studio (nazwa od imion inicjatorów - Zenona i Norberta) odbyło się już kilkanaście imprez. W minioną sobotę wspaniały koncert dał tu Józef Skrzek, wcześniej odbył się m.in. koncert chopinowski, a aktorka Emilia Krakowska zaprezentowała monodram "Wakacjuszka". Remont byłej świątyni pochłonął krocie, samo sprowadzanie gwiazd do Rozwadzy kosztuje Zenona Maślonę minimum kilkadziesiąt tysięcy zł rocznie, to jedna z jego pasji.

- Te czerwone ściany piwnicy malowałem własnoręcznie - pokazuje biznesmen, podkreślając, że gdy prace w dawnym kościele dobiegały końca, czuł niedosyt. - Chciałem, by poza pieniędzmi na sfinansowanie renowacji było tu coś namacalnego wprost ode mnie. I teraz jest - uśmiecha się.

Zakochany w Opolszczyźnie

Prezes Brenntag Polska urodził się 55 lat temu w Kędzierzynie-Koźlu. Jego ojciec trafił tu z Wadowic na roboty przymusowe i po wojnie postanowił zostać, bo zakochał się w Ślązaczce. Matka Zenona Maślony pochodziła z rodziny o polskich tradycjach patriotycznych.

- Przed wojną mój dziadek nazwiskiem Jacek, który mieszkał w Dziergowicach, był szefem Związku Polaków w Niemczech na powiat kozielski, a wcześniej powstańcem śląskim. Za to wszystko spotkały go prześladowania i śmierć w czasie drugiej wojny światowej - mówi Zenon Maślona. - Zostałem wychowany w tradycji rodziny Jacków i czuję się Ślązakiem. Historia Śląska, szczególnie Opolskiego, jego dramatyczne losy i piękno tej ziemi, niezmiennie mnie fascynują i nie pozwalają stąd wyjechać.

Firma Zenona Maślony jest częścią globalnego koncernu Brenntag, którego roczne obroty sięgają 10 miliardów euro. W kilkudziesięciu krajach koncern ma swoje główne siedziby w stolicach. Jedynym wyjątkiem jest Brenntag Polska, którego centrala jest w Kędzierzynie-Koźlu, a jedna z filii w Warszawie. W Polsce działa kilkanaście oddziałów Brenntagu, zatrudniających łącznie ok. 500 osób.

- Ileż to razy słyszałem z ust szefów koncernu prośby o przeniesienie polskiej centrali jeśli już nie do Warszawy, to przynajmniej Krakowa, Poznania czy innego miasta, do którego łatwiej jest dotrzeć, bo ma lotnisko. Raz byłem już nawet bliski decyzji o wyjeździe do Warszawy, miałem tam upatrzony dom, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem - przyznaje prezes Maślona. - Nie potrafię porzucić Opolszczyzny, kocham ten region i tu chcę mieszkać.

Milion euro dziennie

Firma Brenntag Polska to dystrybutor nie mający sobie równych w Europie Środkowo-Wschodniej. Oferuje chemikalia dla wszystkich dziedzin przemysłu: od kosmetycznego poprzez poligrafię i farmację, aż po rolnictwo i branżę spożywczą. W jej ofercie jest wszystko, włącznie z osławioną substancją E330, obecną w żywności.
- Indywidualny konsument nie kupuje od nas nic, ale w niemal wszystkich produktach, w które się zaopatruje, są komponenty chemiczne, którymi handluje Brenntag - wyjaśnia prezes Maślona. Nie może więc dziwić, że tegoroczne obroty spółki Brenntag Polska sięgną 360 milionów euro.

Nie potrafię porzucić Opolszczyzny, kocham ten region i tu chcę mieszkać

Szukanie własnej drogi

W młodości Zenon Maślona był osobą aktywnie poszukującą doświadczeń i wrażeń. Angażował się w harcerstwo, zakładał grupy artystyczne. Po ukończeniu technikum przy kędzierzyńskiej elektrowni Blachownia miał iść na wieczorowe studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Opolu.
- Czułem jednak, że automatyka przemysłowa nie jest moim powołaniem. Na jakiś miesiąc przed rozpoczęciem studiów zacząłem w panice przeglądać informatory, zastanawiając się, jaką inną uczelnię i kierunek wybrać. Wyszło mi prawo na Uniwersytecie Wrocławskim.
Ta decyzja niespecjalnie spodobała się rodzicom, którzy bali się, że nie podołają utrzymaniu syna na dziennych studiach w dużym mieście.

- Nie przejmuj się. Tam jest tylu chętnych, że Zenek na pewno się nie dostanie - usłyszał pewnego razu nocną rozmowę rodziców. Mimo że kandydatów było ośmiu na jedno miejsce, a on po technikum był przygotowany do zupełnie innych studiów, zdał egzaminy i przeniósł się do Wrocławia. - Byłem studentem, ale i malarzem, tapeciarzem. Wykonywałem różne prace, żeby odciążyć rodziców - wspomina.

Gdy skończył prawo, wiedział już, że... to też nie jest to. W międzyczasie zafascynowała go ekonomia, którą zaczął studiować. Pierwszą pracę dostał w Instytucie Ciężkiej Syntezy Organicznej w Kędzierzynie-Koźlu. W krótkim czasie dał się tam poznać z tego, z czego obecnie słynie w całym biznesowym środowisku: znakomitych zdolności negocjacyjnych i odwagi w podejmowaniu decyzji.

- Udało nam się sprzedać na Daleki Wschód kilka wynalazków opracowanych w ICSO. A to był czas poważnego kryzysu i takie transakcje nie należały do częstych - opowiada Zenon Maślona.

Z ICSO do IXO

Dzięki pracy w ICSO młody prawnik z ekonomicznym zacięciem poznał świat, zobaczył, na czym polega zachodni wolny rynek, i w 1991 roku postanowił porzucić instytut. Chęć sprawdzenia się w biznesie zwyciężyła.

- Wraz z trzema kolegami: Markiem Jarawką, Jackiem Jerzykiewiczem i Andrzejem Maślanką założyliśmy firmę IXO. Nazwa była nieco żartobliwa - opowiada prezes Maślona. - Koledzy z zachodnich instytutów nazwę ICSO, naszego dotychczasowego miejsca pracy, też czytali jako "ikso".

Spółka IXO szybko stanęła na nogi dzięki pierwszemu lukratywnemu kontraktowi. Dyrektor zakładów chemicznych w odległej Baszkirii, na wschodnich krańcach Europy, szukał partnera, za pośrednictwem którego jego firma mogłaby eksportować swój syntetyczny kauczuk na Zachód - i wybrał Polaków. Od początku interes kwitł, a Zenon Maślona i jego wspólnicy stali się ludźmi prawdziwego, liczonego w miliardach starych złotych sukcesu.

Mariaż z Austriakami

Mieli świadomość, że kauczukowa żyła złota kiedyś się wyczerpie. Rosyjscy menedżerowie uczyli się robić interesy w zachodnim stylu, więc i pośrednicy byli im coraz mniej potrzebni.

Dlatego spółka IXO postanowiła rozszerzyć działalność i zająć się obrotem szerszą gamą chemikaliów. W tym celu w 1996 r. nawiązała współpracę z austriacką firmą Neuber. Po negocjacjach w Wiedniu utworzono spółkę IXO Neuber, w której 40 procent udziałów objęli Polacy z Kędzierzyna.
W grudniu 1996 roku firma doznała niespodziewanego ciosu. W pożarze wznieconym przez frustrata, który nie dostał pracy w IXO Neuber, z dymem poszło 700 ton kauczuku, ale to zdarzenie tylko na krótko osłabiło firmę.
W 2002 roku Neuber został przejęty przez potężny koncern Brenntag i tak narodziła się firma Brenntag Polska, której szefem jest Zenon Maślona. Brenntag ma w niej 74 procent udziałów, pozostałe 26 procent należy do Zenona Maślony, Marka Jarawki, Andrzeja Maślanki i Jacka Jerzykiewicza. - 20 lat wspólnego prowadzenia biznesu zmieniło relacje między nami, ale nas nie podzieliło - zapewnia prezes.

Przygoda z polityką

W latach 1998-2002 Zenon Maślona był miejskim radnym, stojącym na czele ugrupowania Praca i Rozwój. Pochłonięty interesami nie miał czasu zajmować się pracą w samorządzie, a na sesjach w urzędzie miasta bywał od wielkiego dzwonu. Jednak już na pierwszej udało mu się przeforsować swojego kandydata na prezydenta miasta. Został nim Jerzy Majchrzak.
Sukces Majchrzaka stał się fundamentem pogłoski, że Zenon Maślona jest "wielkim kadrowym" Kędzierzyna-Koźla, bez którego namaszczenia niemożliwa jest żadna nominacja na kluczowe stanowiska w mieście.

Jerzy Majchrzak był prezydentem do stycznia 2002, gdy z nominacji rządu Leszka Millera objął stanowisko prezesa Zakładów Azotowych Kędzierzyn. Przy wyborze nowego prezydenta miało miejsce wydarzenie, które jedni nazwali farsą demokracji, a inni podeptaniem jej zasad. Jedną z kluczowych ról odegrał w nim Zenon Maślona.

Chodzi o głosowanie z marca 2002 roku, kiedy to radni Pracy i Rozwoju zostali zaproszeni do jednego z gabinetów w magistracie. Tam Zenon Maślona kazał im wybrać sobie jeden z wielu rozsypanych na biurku kolorowych pisaków i podpisać się nim na kartce. Następnie każdy radny zabierał ze sobą pisak w wybranym kolorze i miał obowiązek oddać nim głos w wyborach prezydenta, które tylko z nazwy były tajne.

Zenon Maślona został członkiem komisji skrutacyjnej i osobiście sprawdzał, czy wszyscy jego radni oddali głos na właściwego kandydata. A właściwym był Wiesław Fąfara, członek SLD, wspierany przez ówczesnego szefa tej partii w Kędzierzynie-Koźlu, posła Kazimierza Pietrzyka.

- To nie był dobry pomysł, ale wynikał z braku doświadczenia samorządowego. Wówczas zaskoczyło mnie, że niektórzy radni publicznie składają deklaracje, których nie dotrzymują - tłumaczy dziś Maślona. - Szybko się zreflektowałem, przyznałem do błędu i zawnioskowałem o ponowne przeprowadzenie głosowania. W wyniku powtórki, już bez użycia tych nieszczęsnych kolorowych pisaków, Wiesław Fąfara został wybrany na prezydenta - wyjaśnia prezes.
Dodaje, że po czteroletnich doświadczeniach w roli radnego na dobre wyleczył się z polityki.

- Zdecydowanie wolę biznes, bo panują w nim przejrzyste reguły i wiadomo, o co chodzi. W polityce często nie ma żadnych reguł - uważa Zenon Maślona.
Trudno się jednak dziwić, że wybór na prezydenta Jerzego Majchrzaka oraz "kolorowe głosowanie" nad wyborem jego następcy w powszechnej opinii mieszkańców Kędzierzyna-Koźla na dobre ustawiły Zenona Maślonę w roli "kadrowego".

Fąfara się nie nadawał

Przez ostatnie lata wpływy Zenona Maślony w środowisku samorządowym zdawały się topnieć. Kilka lat temu Kędzierzynem-Koźlem wręcz wstrząsnęła wiadomość, że Brenntag wyniesie się z miasta, bo biznesmen nie mógł się doprosić remontu ul. Towarowej, prowadzącej do siedziby spółki. W tym roku Zenon Maślona niespodziewanie zaangażował się w kampanię wyborczą, udzielając przed pierwszą turą poparcia rywalowi Wiesława Fąfary, Tomaszowi Wantule.

- Lata prezydentury Wiesława Fąfary pokazały, że pod względem charakterologicznym w ogóle nie nadawał się do tej funkcji - analizuje Zenon Maślona, przypominając, że Fąfara miał potężny problem z ułożeniem sobie relacji z radą miasta i przez całe osiem lat swoich rządów darł koty ze starostą Józefem Gismanem, co skutkowało hamowaniem rozwoju Kędzierzyna-Koźla.

O sile wpływów personalnych Zenona Maślony w otoczeniu nowego prezydenta Kędzierzyna-Koźla Tomasza Wantuły świadczyć będzie miejsce, jakie w urzędzie miasta zajmie dotychczasowa wiceprezydent Brygida Kolenda-Łabuś. Tymczasem urzędniczka, uważana do niedawna za niezatapialną protegowaną prezesa Brenntagu, może nawet odejść z urzędu, gdyż nie dostała propozycji zostania wiceprezydentem, a funkcja sekretarza miasta jej nie interesuje.

Filantrop z gestem

Zenon Maślona dawno zaspokoił finansowe bezpieczeństwo rodzinie. Teraz poświęca się pomaganiu innym, chociaż nie lubi o tym rozmawiać. Uważa, że to, co robi, wynika jedynie z możliwości finansowych oraz społecznej wrażliwości.

- Mam pod opieką kilku studentów z Kędzierzyna-Koźla, pochodzących z niezamożnych rodzin - przyznaje niechętnie biznesmen. - Każdemu z tych zdolnych młodych ludzi wypłacam co miesiąc "stypendium", a oni mają tylko jeden obowiązek: na koniec semestru przynieść mi indeks z informacją, że zostali zapisani na kolejny.

Pomocą Zenona Maślony objętych jest też grono rodzin w Kędzierzynie-Koźlu, którym przedsiębiorca wypłaca jednorazowe zapomogi lub stałą pomoc.

W biznesie także nie spoczywa na laurach, a w rozmowach na ten temat w ogóle nie używa słowa kryzys.

- Już w 2008 roku zauważyliśmy spadek dynamiki rozwoju. Centrala sugerowała nam redukcję zatrudnienia i cięcie kosztów, a my postąpiliśmy zupełnie odwrotnie - przyznaje prezes Brenntagu. - Opracowaliśmy programy stymulujące rozwój, zwiększyliśmy zatrudnienie o 10 procent, a efektem jest 20-procentowy wzrost obrotów.

Teraz polskie wzorce mają pomóc w rozwoju spółek koncernu Brenntag w Czechach i na Słowacji. - Jestem tym przedsięwzięciem mocno zaabsorbowany, ale i uradowany. Budując, wyznaczając sobie nowe cele, realizując marzenia, czuję się spełnionym człowiekiem - zapewnia Zenon Maślona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska