Polska naćpana

Redakcja
Marihuana.
Marihuana.
Jesteśmy jednym z niewielu krajów Europy, w których spożycie narkotyków rośnie, zaś w paleniu trawki stanowimy czołówkę.

- Już jesteśmy przepełnieni - mówi Roman Pinas, kierownik monarowskiego ośrodka w Zbicku pod Opolem. - Czeka się na miejsce tygodniami. Jeszcze dłużej czekają nieletni - bo dla nich jest raptem parę ośrodków w kraju. Tymczasem nieletnich narkomanów przybywa.

Nie tak dawno zdeterminowany młody narkoman zgłosił się do Zbicka z własnym łóżkiem polowym: - Rozstawię je gdziekolwiek, tylko mnie przyjmijcie - mówił. Jednak nic nie wskórał.

Jedna czwarta populacji dorosłych Europejczyków (co najmniej 85 mln osób) używało narkotyków w ciągu swojego życia - wynika z danych Europejskiego Raportu Narkotykowego. W zażywaniu marihuany liderami jesteśmy my - po marihuanę sięga w Polsce więcej ludzi niż w Holandii, w której tzw. trawa jest legalna. Najbardziej niepokojące jest to, że znaczne grono zażywających to małolaty. Tu jesteśmy europejskimi liderami - "marychy" próbowało u nas 17 procent 13-15-latków (tylko we Francji jest o parę dziesiątych proc. więcej).

W słynącej z tolerancji Holandii - trawkę pali 12% młodzieży.
Tych, którzy na co dzień mają do czynienia z ludźmi uzależnionymi, ten polski fenomen nie dziwi. Nastoletni Polacy biorą trawę, bo to przecież nic złego, skoro nawet politycy, a przynajmniej część z nich, mówi, że marihuana powinna być legalna: - Biorą, bo tak jest trendy i OK - mówi Roman Pinas. - A potem sięgają po coraz mocniejsze środki: palą, wąchają, łykają. Robią to, bo chcą się utrzymać na powierzchni, przynajmniej w sensie emocjonalnym, psychicznym. Świat wokół krzyczy: miej, posiadaj, używaj, bądź kimś. Tylko że realia są inne, rzadko który z młodych - na studiach czy tuż po nich ma szansę "być kimś". Młodych raczej czeka konfrontacja z rzeczywistością bezrobocia, ciężarem kredytów na całe życie.

No bo kto, nawet po skończeniu wyższej uczelni, ma teraz dobrze płatną pracę, mieszkanie, rodzinę i przy tym zero zobowiązań?

- Obecni narkomani to zupełnie inni ludzie niż ci z czasów początków narkomanii - dodaje Pinas. - Hipisi tłumili emocje, szukając nirwany. Dzisiejsi narkomani uciekają od świata, który nie daje im szans na zaistnienie, w zamian oferując coraz większe zagrożenia.

Rynek się zmienia

Piętnastolatek, gdy zaczyna od "maryśki", pali ją dla "fanu". Ale dwudziestolatek i trzydziestolatek biorą amfę, kokę, syntetyki, bo muszą: - A z tego gówna trudno się już wykaraskać - mówi Przemek z Opola, 26 lat, wykształcenie wyższe, przyrodnicze. Bez pracy. Korzysta z terapii w systemie ambulatoryjnym.

Pierwszy raz wziął trawkę w wieku 15 lat na… zielonej szkole. Nikt nie zauważył: ani w szkole, ani w domu co się dzieje. Spadek ocen zawsze można było wytłumaczyć coraz wyższymi wymaganiami. Trzaskanie drzwiami i nocne powroty do domu - trudnym wiekiem. Brnął:
- "Maryśka", alko, kwasy i speedzik. Bywało, że nie spałem 2-4 doby, byłem wciąż na haju. Następnie pojawiła się hera. Czas mijał. Nie dotarło do mnie, że mam zjechaną wątrobę, odwołany ślub, a za wesele moi rodzice i rodzice narzeczonej zapłacili fortunę i odzyskali tylko część kasy. Dwa razy miałem próby samobójcze. To trwało trzy lata z przerwami na detoksy, próby leczenia. Teraz uczę się życia od nowa. Dopiero w grudniu zacząłem utrzymywać normalne kontakty z rodzicami, od paru tygodni mieszkać w domu. Gdy patrzę na dzieciaki w ogródkach piwnych, rozpoznaję, kiedy się dobrze bawią, bo są po trawce. Zacząć jest bardzo łatwo, ale skończyć z tym gównem - już nie - mówi.

Najpopularniejsze w Polsce narkotyki to konopie, amfetamina, ecstasy. Rynek jednak się wciąż zmienia. Z europejskiego raportu wynika, że liczba heroinistów spada. Uzależnieni od heroiny to stara gwardia - narkomani, którzy zaczynali np. 10-15 lat temu.

- Heroina to teraz problem dużych ośrodków miejskich, popularna jest w środowiskach nazwijmy to artystyczno-dekadenckich - mówi inspektor Zbigniew Stawarz, z-ca komendanta wojewódzkiego policji w Opolu. - To narkotyk dość drogi, na rynku dostępne są już tańsze, także mocno uzależniające. To tymi tańszymi prochami dilerują pod szkołami - niedawno złapaliśmy dilera pod jedną ze szkół w Oleśnie. Sprzedają też w dyskotekach, pubach, na koncertach - to właściwie standardowe miejsca rozprowadzania narkotyków.

Heroinę zwykle przyjmuje się poprzez kłucie (a to też coraz mniej popularna metoda zażywania, bo pozostawiająca ślady i bolesna). Spadkowi popularności heroiny towarzyszył też spadek ilości zachorowań na AIDS, było się więc z czego cieszyć. Jednak, jak wynika z Europejskiego Raportu Narkotykowego, tę pozytywną tendencję zakłóca wzrost zakażeń HIV wskutek przyjmowania narkotyków drogą iniekcji w Grecji i w Rumunii. Oznacza to, że "jeszcze przez wiele lat będzie to problem o kluczowym znaczeniu dla służb zajmujących się leczeniem odwykowym". - czytamy w raporcie.

Konopie w kukurydzy

Opolszczyzna to swoiste konopiane eldorado.

- My tu rozmawiamy, a policjanci właśnie odkryli kolejną plantację. Z kolei w innej miejscowości złapano dilerów - mówi podczas spotkania z nto inspektor Zbigniew Stawarz, właśnie odłożył słuchawkę telefonu, dzwoniono z narkotykowym meldunkiem. - Kilka lat temu w policji w całym kraju stworzono piony antynarkotykowe, bo CBŚ to było za mało do zwalczania narkotykowego biznesu w Polsce.

W 2011 roku policjanci zabezpieczyli na terenie Opolszczyzny 1541 krzaków, 38,8 kg suszu marihuany oraz 4,9 kg amfetaminy. W 2012 roku - 1152 krzaki, 12 kg suszu marihuany oraz 4 kg amfetaminy. To szczyt góry lodowej bardzo opłacalnego biznesu, porcja czystej amfetaminy (1 gram) kosztuje 50 zł, a jedna "cudowna piguła" oferowana w promocji na dyskotece może być tańsza niż piwo.

Właściwie nie ma tygodnia, aby opolscy policyjni specjaliści od narkotyków albo funkcjonariusze CBŚ nie namierzyli jakiejś plantacji lub magazynu z marihuaną, dilerów czy posiadaczy trawy albo amfetaminy. Konfiskowany na plantacjach towar wart jest zwykle kilkaset tysięcy złotych (rekord: 1,7 mln zł). Od marca na Opolszczyźnie wykryto 4 plantacje.

- Marihuanę można uprawiać praktycznie cały rok, obrót jej nasionami nie jest usankcjonowany karami, nie mówiąc o tym, że marihuana jest też składnikiem niektórych mieszanek paszowych - mówi inspektor Stawarz. - Marihuanę uprawia się na polach, na działkach, zimą - w pomieszczeniach. Wynajmowane są w tym celu domy, a pustych budynków na wsiach nie brakuje. Skala upraw jest niemal przemysłowa, stosowane metody - dość nowoczesne z wykorzystaniem zasad hydroupraw, komputerowo sterowanych systemów nawilżających, oświetlenia. Taką "produkcję" odkryliśmy pod
Głogówkiem. Na forach internetowych nie brakuje też dobrych rad, co robić, by mieć satysfakcjonujące plony.

Typowe jest uprawianie marihuany "pod osłoną" kukurydzy. W środku kukurydzianych pól wyznacza się mniejsze poletka pod marihuanę. Oko ludzkie raczej tych nietypowych upraw nie dostrzeże, najwyżej zwierzyna wejdzie w szkodę.

- Ale policjanci zatrzymali też panie w poważnym wieku uprawiające krzaczki marihuany w doniczkach na parapetach. Zwykle przechowywały krzaczki dla wnuczka. Jeden wnuczek powiedział babci, że to roślina potrzebna na lekcje biologii - dodaje inspektor Stawarz.

Handel narkotykami przechodzi do internetu (w 2012 roku zarejestrowano w Europie 700 europejskich podmiotów handlujących dragami w sieci). Jak twierdzi komendant Stawarz, to dla policjantów z pionów antynarkotykowych i dla CBŚ żaden kłopot.

- Jeszcze łatwiej jest śledzić internetowe kanały przerzutu i informacji handlowych o narkotykach, są wyspecjalizowane programy komputerowe, które wyłapują w sieci sekwencje kojarzone z biznesem narkotykowym. No i zawsze gdzieś ten zamówiony towar trzeba zapakować, przygotować do transportu czy wysyłki, to dzieje się już w realu, nie w internecie.

Pomysłowość dotycząca przemycania i przekazywania sobie towaru nie zna granic: towar pakuje się zamiast nadzienia ciast, do woreczków, gdzie powinny być prezerwatywy czy do… bochenków swojskiego chleba.

- Kiedyś namierzyliśmy towar przekazywany w lesie. Dostawca przyjeżdżał jednego dnia i zakopywał go pod mchem. Drugiego dnia ukryty towar przejmował odbiorca - mówi wicekomendant.

Dla opiekunów dzieci internetowy handel to już spory kłopot. - Rodzice mają problem z rozpoznaniem, że ich dzieci biorą - nie widzą, że oczy są rozszerzone, że pojawia się szczękościsk, katary i łzawienia. Jakby nie chcieli tego dostrzegać. Więc nad tym, co dziecko robi i z kim się komunikuje w sieci - tym bardziej nie zapanują. A powinni, to nie jest wielka sztuka przejrzeć historię stron, jakie dziecko odwiedzało na swym komputerze - mówi Mieczysława Kwolek-Pawełczak ze Stowarzyszenia na rzecz Ludzi Uzależnionych "To Człowiek".

Jedna z mam nastoletniego narkomana zrozumiała, że jej syn ma problem, gdy ten oddał dilerowi nowy telewizor 3D, a podczas kłótni z mamą - rzucił się na nią z młotkiem w ręku.

Trucizny nieskatalogowane

W Europie występuje coraz więcej nowych substancji psychoaktywnych, zaprojektowanych w taki sposób, by naśladowały lub przewyższały w skutkach znane wcześniej narkotyki. Niektóre substancje szybko stają się hitami. Raport jako przykład podaje mefedron.

Oto wpis z narkotykowego forum osoby biorącej mefedron, która ma 19 lat: "Nie potrafię iść na imprezę... bez mefy... nie wyobrażam sobie weekendu bez tego.... Tak wszystko jest świetne, idealne, jak bierzesz - nie ma problemów i zmartwień, masz wszystko w dupie... jesteś otwarta, a seks po tym jest wspaniały... najgorsze jest to, że nie ma barier... wszystko przeżywasz 3 razy bardziej i lepiej. Po całej nocy i afterze, czyli po 24 h
napierdalania szczurków z mefy (…) zaczynasz uświadamiać sobie, że nie pamiętasz kilku rzeczy (…) Ktoś, kto ma słabą psychikę i dużo problemów na 99% się w to wpierdoli. Pył szczęścia."

Kwolek-Pawełczak: - Jest to substancja stosunkowo nowa i skutki jej zażywania nie są do końca znane. Wiadomo, że wyjątkowo silnie uzależnia psychicznie, z mózgu robi wodę. Wiadomo też, że poza "standardowymi' efektami, takimi jak halucynacje i inne doznania, powoduje wylewy krwi do mózgu, udary. Znałam jedną osobę, która brała mefedron, nadawała się tylko do leczenia psychiatrycznego z nikłymi rokowaniami na jego powodzenie.

Do tzw. systemu wczesnego ostrzegania narkotykowego UE w 2013 r. wpływa średnio jedno zgłoszenie tygodniowo dotyczące nowej substancji. W 2012 r. państwa członkowskie zgłosiły 73 nowe substancje psychoaktywne. 19 związków nie odpowiadało żadnej z łatwo rozpoznawanych grup chemicznych (łącznie z roślinami i lekami). Czyli nie wiadomo było, z czego się ten narkotyk składa i jak ewentualnie minimalizować skutki jego działania. W krajach Unii, w tym w Polsce, funkcjonują wciąż uaktualniane listy z nazwami zakazanych substancji, za których posiadanie można w Polsce pójść nawet na trzy lata do więzienia. Ale żadna lista czy inna regulacja prawna zakazująca wprowadzenia substancji do obrotu nie jest w stanie nadążyć za tak dynamicznym wzbogacaniem asortymentu narkotyków. Brak danych farmakologicznych i toksykologicznych stwarza problemy z przewidzeniem długoterminowych skutków dla zdrowia.

- Mieszanie narkotyków ze sobą, z alkoholem i napojami energetycznymi - to kolejna kwestia - dodaje inspektor Stawarz. - A przy nowych narkotykach skutki takich eksperymentów mogą być szczególnie groźne. Poza tym kolejni pośrednicy wymyślają różne mieszanki narkotyków, na przykład ze sproszkowanymi tabletkami, aby zwiększyć ilość i wagę działki, w efekcie sprzedać więcej i mieć większy zysk.

Powstają koktajle o niewiadomym trującym składzie.
- Ludzie mając 40, 50 lat i być może - jeśli wyjdą z nałogu - już uporządkowane życie, będą mieli równocześnie zrujnowane, serce, układ nerwowy, układ pokarmowy. Tylko dlatego, że kiedyś brali, może nawet tylko kilka razy, jakiś wynalazek - mówi Pawełczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska