Opolskie historie kryminalne. Operacje: "Pitbull" i "Segal"

Archiwum
Tomasz J. nigdy nie przyznał się do winy.
Tomasz J. nigdy nie przyznał się do winy. Archiwum
Tomasz J. to jeden z najbardziej znanych opolskich policjantów, choć w szeregach policji już nie służy. Mówili o nim "Glina z kucykiem" - ze względu na charakterystyczny blond kucyk noszony przez lata -i "Superglina" - to z powodu świetnych wyników w pracy. Rozpracowywał wiele trudnych spraw, nie dbał o awanse.

Opinia publiczna poznała szerzej Tomasza J. w styczniu 2006 r., gdy w opolskiej komendzie wyszło na jaw, że kryminalni regularnie bili przesłuchiwanych, wymuszając w ten sposób zeznania. Sygnały o biciu docierały już wcześniej. Dotarły także do Biura Spraw Wewnętrznych, czyli tzw. policji w policji. BSW wszczęło tajną operację rozpracowania Tomasza J., której nadano kryptonim "Pitbull", pewnie wzorowany na świetnym filmie Patryka Vegi obrazującym pracę policjantów z komendy stołecznej. Ci też nie przebierali w środkach. Pitbulle z opolskiej komendy przy przesłuchaniach też używali różnych atrybutów władzy: kominiarek, krzeseł czy… linijek i ekierek. Przesłuchania na długo pozostawały w pamięci podejrzanych oraz świadków.

Wszystko zaczęło się od sprawy 18-letniej Magdy ze Strzelec Opolskich. To ona doniosła do BSW, że
Tomasz J. molestował ją w trakcie przesłuchania i proponował seks. Potwierdzały to billingi i esemesy.

Wkrótce posypały się kolejne oskarżenia, tym razem już od mężczyzn, którzy mieli oberwać w trakcie przesłuchań. Oskarżający nie byli jakimiś aniołkami, tylko personami świetnie znanymi opolskim stróżom prawa.

W sierpniu 2003 r. Janusz B. zatrzymany za zbiorowy gwałt najpierw miał zostać pobity w swoim mieszkaniu, a później już w komendzie śledczy mieli po nim chodzić i skakać. Miał też oberwać kolbą.

Pokój 219 w Komendzie Miejskiej Policji w Opolu na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od innych. Wymiary pięć na pięć, dwie szafy, trzy biurka. Ma jednak ponurą opinię. To właśnie ten pokój przewija się co chwilę na kilkudziesięciu stronach aktu oskarżenia. Właśnie tam przesłuchiwani mieli być bici, grożono im i poniżano ich. Tomasz J. mówił do nich często: "Jesteś w najgorszym pokoju, z najgorszymi gliniarzami". Słowa te brzmiały mocniej, ale oryginał nie nadaje się do cytowania.

Wkrótce inni mundurowi powiedzą, że nie wiedzieli o tym, iż za wyciszonymi drzwiami z numerem 219 bito podejrzanych. W prokuratorskich aktach można jednak wyczytać, że zdarzały się sytuacje, kiedy inni funkcjonariusze wchodzili tu i mówili kolegom, by uciszyli przesłuchiwanego, bo tak się drze, że wszystko słychać na korytarzu. Wtedy ich kneblowano, tak jak np. Sebastiana S., drobnego złodzieja.

Tomaszowi J. prokurator postawił 14 zarzutów. Nie przyznał się do żadnego. Większość przesłuchań w pokoju 219 miała podobny przebieg. Delikwentowi zakładano kominiarkę i zaczynano ciuciubabkę. Policjanci bili i kopali stojącą w środku ofiarę. Czasem korzystali z kija bejsbolowego. Przydatne było też krzesło. Ręce skuwano kajdankami za oparciem, a nogi podejrzanego wplatano między nogi krzesła. Przewracano je na podłogę, a podejrzany zaczynał wyć z bólu. Bito tak długo, aż stwierdził: - Powiem wszystko.

Proces w sprawie kryminalnych zakończył się w maju 2011 r. Tomasz J. bronił się, mówiąc, iż padł ofiarą zmowy świata przestępczego, który zagiął na niego parol po tym, jak często dobierał im się do skóry. I nie były to słowa bez pokrycia. Z części zarzutów został oczyszczony. Sąd skazał go na dwa lata więzienia (na poczet kary zaliczono mu 13 miesięcy, które już spędził w areszcie) i zakaz wykonywania zawodu związanego z bezpieczeństwem publicznym przez pięć lat. Do policji Superglina i tak już nie wrócił, został rencistą.

Zabić gliniarza

Operacja "Segal" bezpośrednio wiąże się z operacją "Pitbull" i to nie tylko z powodu filmowych konotacji, którymi zainspirowali się pomysłodawcy kryptonimów. "Segal" to znany amerykański aktor filmów akcji. Obie sprawy łączy postać opolskiego policjanta Tomasza J. W akcji "Pitbull" był on rozpracowywany, a w "Segalu" miał rolę potencjalnego pokrzywdzonego. Brzmi trochę filmowo, ale ta historia filmem nie jest - opolscy gangsterzy szykowali zamach na gliniarza Tomka.

Tomasz J. niejednemu gangsterowi zalazł za skórę, był niewygodny. W procesie bronił się, mówiąc, iż cała sprawa to zemsta półświatka, który uknuł intrygę po to, by wyeliminować go z szeregów funkcjonariuszy stojących na straży prawa. Również prokuratura miała te informacje na uwadze, prowadząc śledztwo. Już na konferencji prasowej, na której informowano o zatrzymaniu policjanta, prokuratorzy mówili, że właśnie z tego powodu zarzuty będą badane bardzo dokładnie. Po tym, jak sprawa stała się głośna, na policję zaczęli się zgłaszać inni pokrzywdzeni, do ich rewelacji podchodzono jednak bardzo ostrożnie.

Z operacyjnych ustaleń policji wynika, że w 2005 r. w głowach domorosłych gangsterów zrodził się pomysł pozbycia się Tomasza J. Informacje o tych planach dotarły do opolskiej komendy z trzech różnych źródeł. Kryminalni z komendy wojewódzkiej rozpoczęli operację "Segal".

Ani o spisku, ani o operacji "Segal" nikt oficjalnie nie chce rozmawiać. Policjanci zasłaniają się tajnością działań operacyjnych. Tomasz J. wie o tym, że jego życie było zagrożone, ale nie chce wracać do tamtych chwil. Udało się poznać trochę szczegółów.

Pierwszy sygnał o tym, że ktoś zasadza się na życie Tomasza J., pochodził od biznesmena, który siedział w opolskim areszcie za przestępstwa gospodarcze. Swoją wiedzą, zasłyszaną w więziennej celi, podzielił się z przesłuchującym go policjantem.

Drugą informację przekazał policyjny informator, który był świadkiem rozmowy pod dyskoteką w Polskiej Nowej Wsi. Dyskutowały ważne persony opolskiego półświatka. Jeden skarżył się, że stracił ponad 20 tys. zł, bo Tomasz J. zarekwirował dilerowi narkotyków jego amfetaminę. Inny zaproponował, by policjantowi sprawić betonowe buty i spławić go Odrą. Trzeci rzucił propozycję, by do tej roboty wynająć chłopaków ze Śląska.
Zagrożenie było poważne, a niebezpieczeństwo tak duże, że przełożeni nakazali Tomaszowi J. by wyjechał z Opola. Dostał też zgodę na zabranie z sobą służbowej broni.

Do zamachu ostatecznie nie doszło, ale Tomasz J. długo też nie popracował w policji, bo został zatrzymany za wymuszanie zeznań biciem. Miał wtedy 35 lat.

Jest niskim, szczupłym mężczyzną, z wykształcenia nauczycielem muzyki. Już po zatrzymaniu jego przełożeni wypowiadali się o nim w samych superlatywach, na co zasłużył sobie przez osiem lat służby. Po tym, jak trafił do aresztu, wykrywalność przestępstw, nad którymi pracował, radykalnie spadła.
Operacja "Segal" nie przyniosła efektów. Żadnego z gangsterów nie postawiono przed sądem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska