Kluczborska legenda o Krzyżowym Zamku

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Tak zamek krzyżowców wyobrażał sobie malarz Bogusław Jarklowski. Stał w miejscu dzisiejszego budynku Sanepidu. Z kolei dzisiejszy zamek-muzeum był tylko częścią zabudowań zamkowych.W 1810 roku przenieśli się na teren za dzisiejszym Famakiem
Tak zamek krzyżowców wyobrażał sobie malarz Bogusław Jarklowski. Stał w miejscu dzisiejszego budynku Sanepidu. Z kolei dzisiejszy zamek-muzeum był tylko częścią zabudowań zamkowych.W 1810 roku przenieśli się na teren za dzisiejszym Famakiem Muzeum im. Jana Dzierżona w Kluczborku
Miasto założyli w XIII wieku rycerze krzyżowcy. Okoliczności ich przybycia na ziemie położone wśród Borów Stobrawskich objaśnia legenda.

- Legenda o Krzyżowym Zamku mówi nie tylko o założeniu Kluczborka, ale objaśnia także herb naszego miasta - mówi Mirosław Gos, znawca historii miasta, który spisał legendę.

Według ludowych podań krzyżowcy przybyli na Śląsk: najpierw do Wrocławia, a później do Kluczborka, ponieważ byli prześladowani w Europie Zachodniej i na Bliskim Wschodzie, gdzie walczyli z niewiernymi, za wiedzę tajemną i konszachty ze Złym.

- Do księstwa śląskiego byli sprowadzeni przez księżniczkę Annę, najpierw do Wrocławia (ok. 1235 roku), a później uzyskali zezwolenie na założenie Kluczborka - opowiada Mirosław Gos.

Książę śląski Henryk Brodaty pozwolił im wybrać miejsce pod zamek i włości. Idealne miejsce znaleźli w leśnej głuszy, w widłach rzeki Stobrawy, ale jednocześnie na szlaku handlowy z Krakowa do Wrocławia.

Bracia zbudowali w tym miejscu zamek i nadali mu nazwę Kreuz-Burg, czyli Zamek Krzyża. W herbie umieścili swoje godło: krzyż kawalerski i różę.

- Krzyż, bo byli szlachetnie urodzonymi rycerzami o wielkich zasługach w walkach z niewiernymi, a różę, bo symbolizowała tajemnicę, czystość i rycerskie cnoty - wyjaśnia Mirosław Gos.

Umieścili tajże w herbie mur obronny zwieńczony trzema wieżami. Pod środkową wieżą brama, w połowie otwarta, ale brona bramy jest opuszczona, co symbolizuje czujność. Otwarta połowa jest dla prawych ludzi, aby mogli wejść do zamku.

- Czerwień muru i wież to kolor szlachetności, błękit nieba nad nimi to wierność - dodaje Mirosław Gos. - W herbie nie ma natomiast złota ani srebra, ponieważ bracia rycerze nie byli niczyimi wasalami i nie z nadania królów czy książąt mieli cześć rycerską, a z urodzenia.

Budowa zamku trwała jednak długo, a wrogowie nie czekali. W dodatku okoliczna ludność nie miała świątyni, a krzyżowcy byli przecież zakonem. Zaczęli więc od budowy kościoła. Zbudowali go pod koniec XIII wieku.

- Może i nie był wspaniały jak wiele innych, ale za to obronny. Zanim powstał zamek, kościół już służył za schronienie dla ludności - opowiada Mirosław Gos. - Kościół powstał dość daleko od zamku. W zamku bracia mieli dla siebie kaplicę.

Kościół z grubymi murami z kamieni był niemal twierdzą, ale przecież nie ma twierdzy nie do zdobycia, dlatego krzyżowcy zbudowali długi tunel podziemny, który w razie oblężenia miał być drogą ucieczki.

- Tunel wejście miał w krypcie kościoła, a wyjście pod leśnym pagórkiem, daleko od miasta. Przebiegał w bagnie, pod dwoma ramionami rzeki - wyjaśnia Mirosław Gos.

Pod zamkiem powstało podgrodzie, które rozrosło się wkrótce do miasta. Prawa miejskie Cruceburch dostał w drugiej połowie XIII wieku (1253/1274)

Miasto niszczyli czasem najeźdźcy lub trawiły je pożary. Często mury i bramy obronne nie odstraszały agresorów.

- Ale krzyżowcy wiedzieli dobrze, jakie miejsce wybrać na swoją siedzibę. Wokół rzeka i bagna, więc nie dało się ani przytoczyć machin oblężniczych, ani drabin ustawić - mówi Mirosław Gos.

Nie tylko w Kluczborku, ale także w Niemczech i Bretanii nikt nigdy nie zdobył Krzyżowego Zamku. Ani Tatarzy, którzy doszli aż do Renu, ani sąsiad książę Konrad.

Tylko raz zamek się poddał. W czasach wielkiego króla Władysława w pierwszej połowie XV wieku polski rycerz Dobko Puchała bronił zamku wraz z husytami ponad rok. W końcu oblężenie znużyło obrońców i załoga Rycerza Dobka z honorami opuściła zamek, poddając go.

Krzyżowcy trwali przez wieki w Kluczborku. Nie sprzeciwiali się też innowiercom. Arianie mieli tu dwa synody w drugiej połowie XVII wieku po ucieczce z Polski. W Kluczborku byli też husyci, masoni, których siedzibę zniszczono dopiero w latach trzydziestych na obecnej ulicy Sybiraków.

Działały zbudowane przez krzyżowców szpitale (zakon miał przydomek szpitalników), kościoły różnych wyznań, a także szkoły.

- Krzyżowcy zostali też wierni Ziemi Kluczborskiej do końca. Ostatni Wielki Mistrz Zakonu zmarł tu ponad sto pięćdziesiąt lat temu, w połowie XIX wieku - mówi Mirosław Gos.

Z zamku pozostało niewiele śladów (spłonął w 1700 roku). Z miasta zniknął zakon, istnieje jeszcze w Pradze przy Moście Karola oraz w Wiedniu, gdzie opiekuje się katedrą Św. Karola.

Przetrwał kościół Zbawiciela (obecnie należący do parafii ewangelicko-augsburskiej) oraz tunel.

- Tunel jest jednak niedostępny, wejście przykryto ołtarzem - mówi Mirosław Gos.

Tekst powstał we współpracy z Mirosławem Gosem, znawcą historii Kluczborka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska