Otyłość. Megaproblemy z megapacjentem

Redakcja
Doktor Janusz Pichurski prezentuje narzędzia do laparoskopii. To wyżej jest dla grubasów.
Doktor Janusz Pichurski prezentuje narzędzia do laparoskopii. To wyżej jest dla grubasów. Paweł Stauffer
Otyłość rujnuje nam zdrowie - niby to wiemy. I tyjemy na potęgę. A ratować i leczyć megaotyłą osobę jest szczególnie trudno - trzeba mieć odpowiednie nosze, łóżko, stół operacyjny, narzędzia...

Krzysztof miał niemal 270 kilo, gdy przyjechał do Szpitala Wojewódzkiego w Opolu na operację u doktora Dariusza Sokołowskiego, specjalizującego się m.in. w chirurgii endokrynologicznej.

- Potężny człowiek, syn małżeństwa rzeźników, przy czym jego rodzice byli wysocy i szczupli. Ale Krzysiek już był patologicznie otyły - wspomina lekarz.

Waga chłopaka przekraczała maksymalne obciążenie łóżka szpitalnego oraz - co najważniejsze - stołu operacyjnego (wynoszą one 250 kilo). - Operowałem, wiedziałem jednak, że nie będę mógł korzystać z hydrauliki stołu podczas operacji, to bardzo utrudniało zabieg - mówi chirurg.

Operacja na podłodze

Hydraulika pozwala na manipulowanie stołem podczas operowania, co zwiększa pole widzenia, ułatwia dostęp do operowanych narządów. - W tym przypadku jednak, jak już raz ustawiłem stół, tak musiałem w tej pozycji kolejną godzinę operować - mówi chirurg.
W przypadku tak otyłych pacjentów istnieje także spore ryzyko zwykłego przelania się części ciała poza stół.

- Dlatego unieruchamiamy megaotyłego pacjenta w specjalnym materacu - dodaje chirurg.
Po operacji patologicznie otyłych osób problemem natury technicznej jest też przetransportowanie pacjenta na łóżko w jego sali. Wówczas siła tkwi w ilości: - Wzywamy cały personel z oddziału, pielęgniarki, pielęgniarzy, lekarzy i wspólnymi siłami przekładamy chorego.

Pytany, czy po operacji Krzysztofa miał zakwasy, przyznaje: - Byłem wykończony fizycznie.
Operacja się udała, Krzysztof obecnie jest o ponad dwadzieścia kilo lżejszy. Czeka go kolejny zabieg, ale zapewne nie będzie już tak poważnych komplikacji natury technicznej - będzie można korzystać z hydrauliki oraz łóżek w sali chorych.

Dr Janusz Pichurski, ordynator oddziału chirurgii, zwraca uwagę, że błogosławieństwem ludzi otyłych są operacje metodą małoinwazyjną - laparoskopową.

Ale i tak narzędzia do tego typu operacji muszą być 2-3 krotnie dłuższe, aby zapewnić chirurgowi odpowiednie pole widzenia. A haki używane do operowania pacjentów ponadgabarytowych są nazywane przez lekarzy hakami na byka.

Często jednak trzeba operować klasycznie, używając do przecięcia powłok skórnych oraz tłuszczu skalpela. - To zajmuje dwa razy więcej czasu niż w przypadku pacjenta normatywnego - mówi Pichurski. - Operacje osób patologicznie otyłych sa dwa, trzy razy dłuższe.

Jeśli zabieg można odroczyć, lekarze korzystają z takiej możliwości i przeprowadzają z pacjentem rozmowę dyscyplinującą, w której proszą, aby ci zgłosili się na oddział w umówionym terminie, ale i lżejsi.

- Megaotyłość jako taka nie jest wprawdzie przeciwwskazaniem do operacji, ale jest nim zespół związanych z otyłością komplikacji, na przykład zła wydolność oddechowa i krążeniowa - mówi Janusz Bojko, anestezjolog, ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Takie odraczające rozmowy z pacjentem nie są łatwe, ale tłumaczymy, że nie dość, że każda otyłość, nie tylko ta patologiczna, powoduje uszkodzenia wszystkich organów, to może skutecznie utrudnić i zwiększyć ryzyko związane z zabiegiem operacyjnym.

W przypadku anestezjologów znacznie zwiększa się ryzyko powikłań związanych z wprowadzeniem, a nade wszystko wyprowadzeniem chorego ze stanu śpiączki farmakologicznej.

- U pacjentów tych występuje tzw. zespół trudnych dróg oddechowych - wyjaśnia dr Bojko. - To oznacza poważne trudności w zaintubowaniu, także do tego potrzebny jest odpowiednio dostosowany sprzęt. U pacjentów, którzy mają obwód kołnierzyka ponad 60, włożenie rurki do tchawicy jest istotnym problemem technicznym, pacjenci mają anatomicznie poprzemieszczane narządy, mówiąc wprost - nadmiar tłuszczu potrafi przemieścić narządy.

Inne problemy techniczne z pacjentami XXXXXL: USG trudne do zinterpretowania, bo obraz narządów jest mocno zniekształcony i zamazany przez tkankę tłuszczową, ograniczona nośność stołu, w jakim wykonywany jest tomograf (tu obraz jest nieco lepszej jakości). Kłopoty z gojeniem się ran głęboko ciętych, bo przecież warstwy tłuszczu mają i po 20-30 cm grubości. Lekarze i pielęgniarki mogą jeszcze takich trudności wymieniać sporo.

- Nie ma jednak możliwości, aby z powodu czyjeś ogromnej, patologicznej nadwagi nie przeprowadzić zabiegu ratującego zdrowie czy życie. Będziemy operować choćby na podłodze - dodaje Dariusz Sokołowski.

Podnośnik dla pacjenta

Inna rzecz, czy pacjent dotrze do szpitala na czas. Kłopotem jest samo podniesienie czy zniesienie chorego, szczególnie nieprzytomnego, do karetki.

- Zwykła obsada nie podoła - mówi dr Krzysztof Waszkiewicz z Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. - W naszym przypadku wzywamy na pomoc obsadę karetek transportowych. Ale w innych powiatach nie mają tego luksusu, pozostaje im albo wzywać innych ratowników medycznych, licząc na to, że w danym czasie ich karetka nie będzie wzywana. Albo prosić o pomoc strażaków.

- Nie tak dawno pomagaliśmy znosić z bloku na opolskim Zaodrzu pacjentkę ważącą grubo ponad 200 kilo. Dwa razy trzeba ją było transportować do szpitala na planowany zabieg. Bardzo nam dziękowała - mówi mł. brygadier Leszek Koksanowicz. Kobieta nie mieściła się do windy, a towarowej w bloku nie było.

Do zniesienia takiego "wielkogabarytowego" pacjenta potrzeba często całego zespołu, a więc sześciu strażaków. St. kpt. Piotr Zdziechowski ze strzeleckiej straży pożarnej tłumaczy: - Wiele klatek schodowych jest wąskich, krętych, a schody są dość strome. Jeśli więc strażacy znoszą pacjenta ważącego niemal 200 kilo z czwartego piętra - a taki przypadek mieliśmy - to lepiej, aby na każdym piętrze się zmieniali.

W polskich warunkach bardzo ciężkiego pacjenta transportuje się z mieszkania do karetki na krześle transportowym (a nie na noszach, bo krzesło jest i bardziej poręczne, i bardziej wytrzymałe).

Strzeleccy strażacy używali też specjalnego podnośnika, aby wydostać pacjenta, który stracił przytomność, ze strychu budynku gospodarczego. - Nie było szans, aby znieść go po drabinie, zamontowaliśmy więc strażacki ratowniczy podest, na którym ciało nieprzytomnego mężczyzny zwieźliśmy niemal wprost w ręce lekarza i zespołu ratownictwa medycznego - mówi Zdziechowski.

W Niemczech nie tak dawno strażacy wydostali z mieszkania za pomocą dźwigu 200-kilogramowego mężczyznę. Zrobili to przez okno, bo drzwi i wyjście na klatkę schodową były zbyt wąskie.

- Pamiętam, jak mieliśmy przetransportować na zabieg do szpitala pacjentkę, jej wagę trudno było określić - wspomina dr Waszkiewicz z pogotowia. - Skala na wadze się kończyła, chora miała sporo ponad 200 kilo. Znieśliśmy ją z pomocą kolegów z karetki transportowej, z czwartego piętra bezpiecznie na krześle transportowym. Ale w karetce usiadła na fotelu obok kierowcy i... fotel się rozpłaszczył. A wydawał się solidny, na konstrukcji z rur.

Są sposoby

Lekarze wymieniają sporo metod zabezpieczania mebli szpitalnych na wypadek użytkowania przez bardzo otyłe osoby: dodatkowe opasanie łóżka pasami, aby pacjent nie wypadł, podkładanie pod łóżko obrotowych taboretów i robienie z nich dodatkowych kolumn, wreszcie - rezygnacja z łóżka i ustawianie paru materaców bezpośrednio na podłodze: - Moi koledzy z innego szpitala pod stołem operacyjnym ustawiają stołki obrotowe i w ten sposób powstała dodatkowa konstrukcja nośna stołu - mówi dr Dariusz Sokołowski.

W jednym z opolskich szpitali położyła się córka stolarza spod Głubczyc. Miała bardzo kruche kości, a przy tym niemal 200 kilo wagi. Pielęgniarki zabrały z jej sali krzesła, aby kobieta nie próbowała na nich usiąść i - gdyby krzesło nie wytrzymało ciężaru - nie upadła i nie połamała się.

Więc tato na następną wizytę u córki przywiózł solidny własnoręcznie zrobiony mebel - fotel wyposażony w zagłówek oraz podstawkę na nogi. Oferował nawet możliwość sprezentowania szpitalowi kolejnych podobnych mebli z myślą o pacjentach wielokrotnie XL.

Jednak dyrekcja nie przyjęła tej oferty, bo meble nie miałyby przecież wymaganego dla sprzętu szpitalnego atestu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska