- W potyczce ze Ślepskiem spodziewamy się trudnej przeprawy, bo jego zawodnicy podejdą do niej bez żadnego obciążenia psychicznego i zapewne zaprezentują swoją najlepszą siatkówkę - mówił właśnie Kaczmarek, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Obie drużyny miały się spotkać 26 października na północnym wschodzie Polski, ale mecz został przełożony oraz nastąpiła zmiana gospodarza, bo nowa hala w Suwałkach nie została oddana do użytku w pierwotnym terminie.
W pierwszym secie teren rozgrywania pojedynku nie robił jednak graczom beniaminka żadnej różnicy. Tak jak zapowiadał atakujący Grupy Azoty ZAKSA, przystąpili oni do niego bez żadnych kompleksów. I choć faworyzowani gospodarze prowadzili już nawet 11:6, od tego momentu losy inauguracyjnej odsłony kompletnie się odwróciły.
Przede wszystkim suwalszczanie skutecznie wyłączyli z gry przyjmującego Aleksandrę Śliwkę. Ten kompletnie nie mógł przebić się w ataku i z czasem zastąpił go Kamil Semeniuk. Początkowo miał bardzo udane wejście, ale potem zaczął spisywać się jak reszta zespołu, czyli przeciętnie. To było za mało na rozpędzony zespół z Suwałk, który poczynał sobie znakomicie i, m.in. za sprawą serii udanych zagrań atakującego Bartłomieja Bołądzia, rozpoczął mecz od wygranej 25:21. Był to pierwszy stracony set kędzierzynian w tym sezonie PlusLigi.
Mimo wszystko, trener miejscowych Nikola Grbic postanowił zacząć drugą odsłonę tak jak pierwszą, czyli ze Śliwką w wyjściowym składzie. Ten z czasem odpłacił mu się za zaufanie, choć zdecydowanym liderem Grupy Azoty ZAKSA był Kaczmarek. Dobrze w ofensywie spisywali się też środkowi Łukasz Wiśniewski i David Smith, co tylko potęgowało siłę rażenia mistrzów Polski.
Kiedy mieli oni już absolutną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, prowadząc 24:15, przydarzył im się jednak spory przestój. Po utracie pięciu punktów z rzędu, w końcu jednak dopięli swego.
Bardzo podobny scenariusz do drugiej partii miała także kolejna. W niej siatkarze z Kędzierzyna-Koźla konsekwentnie utrzymywali niezły poziom, a goście z Suwałk coraz częściej się mylili. I znów, także przy stanie 24:15, gospodarzy dopadł identyczny przestój. Ponownie jednak bez poważniejszych konsekwencji, bo ostatecznie raz jeszcze zwyciężyli oni 25:20.
Ale w czwartym secie już tak łatwo Grupie Azoty ZAKSA nie poszło. Szkoleniowiec przyjezdnych Andrzej Kowal dokonał bowiem kilku roszad w ustawieniu swojego zespołu, które przyniosły zamierzony efekt. Szczególnie dużo dobrego wniosło wejście drugiego atakującego Patryka Szwaradzkiego. Po serii jego zagrywek, Ślepsk odskoczył na 14:11.
Później ekipa z Suwałk miała nawet dwie piłki setowe, na wagę zdobycia co najmniej punktu, ale mistrzowie Polski mieli w swoich szeregach takiego asa jak Kaczmarek. To jego ataki w obu przypadkach pozwoliły im uniknąć rozgrywania tie-breaka, a następnie także jego zbicie zapewniło gospodarzom trzy punkty. W całym meczu zdobył on 22 punkty, atakując z 72-procentową skutecznością. Ponadto także choćby raz nie dał się zablokować, ani też nie popełnił też w tym elemencie nawet jednego błędu i w pełni został wybrany najlepszym graczem meczu.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Ślepsk Malow Suwałki 3:1 (21:25, 25:20, 25:20, 27:25)
ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Wiśniewski, Kaczmarek, Parodi, Smith, Zatorski (libero) oraz Stępień, Baroti, Rejno, Semeniuk.
Ślepsk: Gonciarz, Szerszeń, Siek, Bołądź, Klinkenberg, Takvam, Stańczak (libero) oraz Szwaradzki, Rudzewicz, Rohnka, Tuaniga, Filipowicz (libero).
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?