Pięć tysiecy Opolan ma szansę na rekompensatę za utracony majątek na wschodzie

fot. krzysztof Świderski
Rodzice Marii Docz zostawili majątek pod Lwowem. Władysław Rajskitel zabiega o rekompensatę za to, co rodzina zostawiła w Stanisławowie.
Rodzice Marii Docz zostawili majątek pod Lwowem. Władysław Rajskitel zabiega o rekompensatę za to, co rodzina zostawiła w Stanisławowie. fot. krzysztof Świderski
Zabużanie do końca grudnia 2008 roku mogli składać wnioski o odszkodowanie. Na rekompensatę za majątek utracony na wschodzie ma szansę pięć tysięcy Opolan.

Wnioski o odszkodowanie za mienie pozostawione na Kresach można było składać tylko do końca 2008 roku. To zmobilizowało ludzi, pod koniec grudnia Opolski Urząd Wojewódzki przeżywał oblężenie.

- W ostatnich dniach przed sylwestrem przyjmowaliśmy nawet po 350 osób dziennie - mówi Tomasz Ganczarek, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury i Geodezji OUW. - Łącznie w tym okresie wnioski złożyło prawie 1100 Zabużan bądź ich potomków.

Dlaczego tak wielu z nich zwlekało z tym do ostatniej chwili? - Nie myśleliśmy wcześniej o odszkodowaniu - mówi pan Jan z gminy Lubsza. - Ze stryjkiem podjęliśmy decyzję dopiero w święta, że warto spróbować, bo przecież złożenie dokumentów nic nie kosztuje.

Teraz Zabużanie lub ich spadkobiercy mają jeszcze czas do końca czerwca, żeby udokumentować utracony majątek oraz jego wartość. Koszt wyceny waha się od 1,5 do 2 tysięcy złotych.
Część osób, która wnioski złożyła wcześniej, otrzymała już odszkodowanie. Wysokość średniej rekompensaty wypłacanej na Opolszczyźnie wynosi około 40 tysięcy złotych. Można też ubiegać się o nieruchomość z zasobów Agencji Nieruchomości Rolnych (ziemię lub zabudowania), ale zdecydowana większość Opolan woli gotówkę.

- Do końca ubiegłego roku pieniądze otrzymało 759 mieszkańców naszego województwa, wypłacono im łącznie około 17 milionów złotych - mówi Tomasz Ganczarek. - Na Opolszczyźnie najczęściej wnioski o rekompensaty składali mieszkańcy powiatów prudnickiego, nyskiego i brzeskiego. Czyli tam, gdzie po wojnie osiedliło się najwięcej repatriantów.

Wysokość przeciętnej rekompensaty jest u nas podobna jak w całym kraju, jesteśmy za to absolutnymi liderami, jeśli chodzi o liczbę wypłaconych odszkodowań. Do końca 2008 r. w Polsce otrzymało je dotąd 6800 osób, z czego co dziewiąta pochodzi z Opolszczyzny!

Ostatecznie sprawę roszczeń zabużańskich uregulowała ustawa z 2005 r. Mówi ona, że właścicielom lub im spadkobiercom przysługuje rekompensata w wysokości 20 procent utraconego majątku.

- To zaledwie dwadzieścia procent sprawiedliwości! - żalą się Zabużanie. - A i tak nieźle się trzeba natrudzić, żeby udokumentować, że zostawiło się tam dorobek życia.
Rodzice Marii Docz z Opola zostawili swój majątek pod Lwowem, bezpowrotnie zabudowania w Drohobyczu utracili też jej teściowie. Pani Maria o rekompensatę za mienie zabużańskie wystąpiła jeszcze w 1991 r., w tym tygodniu odwiedziła urząd, żeby uzupełnić wniosek o zaświadczenie z Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, który ewidencjonował w 1945 roku przyjazd repatriantów na "ziemie odzyskane".

- Z tym nie było większego problemu, bo w opolskim urzędzie pomagają, podają adresy instytucji, gdzie ewentualnie można szukać potrzebnych dokumentów
- podkreśla pani Maria.

Aby uzupełnić dokumenty, przyszli też bracia z Opola, Władysław i Edmund Rajskitelowie. - Wcześniej formalności załatwiał nasz zmarły brat Zbigniew
- tłumaczą. -Teraz my zabiegamy o ekwiwalent tego, co zostawiliśmy w Stanisławowie.

Maria Docz podkreśla, że starsze osoby, bez pomocy młodych, mogą nie zebrać potrzebnych dokumentów. Wiekowi Zabużanie często nie radzą sobie z pisaniem podań, nie wiedzą gdzie szukać dokumentów i świadków. - Trzeba ponadto pamiętać, że to był okres powojenny, bywa, że dokumenty są nieścisłe lub nieczytelne - dodaje wicedyrektor Ganczarek.

- Często wsłuchujemy się w losy repatriantów, żeby podpowiedzieć im, gdzie ewentualnie szukać świadków. Dotychczas na pieniądze od momentu decyzji przyznającej rekompensatę trzeba było czekać nawet półtora roku. - Ministerstwo skarbu obiecuje, że teraz ma to się zmienić, a czas oczekiwania skróci się do trzech miesięcy - podkreśla wicedyrektor Ganczarek.

Ministerstwo skarbu szacuje, że w całym kraju o rekompensaty wystąpi około stu tysięcy Zabużan lub ich spadkobierców. Na Opolszczyźnie szansą na otrzymanie odszkodowania ma ponad 5,5 tysiąca osób. Tyle złożono wniosków, niektóre jeszcze na początku lat 90. - Obecnie mamy w toku 1100 spraw - mówi dyr. Ganczarek. - W przypadku 3,5 tysiąca wniosków nie prowadzi się żadnych postępowań, bo te osoby się nie zgłosiły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska