Prewencyjnie pogotowie nie jeździ?

Mariusz Jarzombek
Norbert Krajczy: – Dyspozytor odmówił zgody na użycie karetek do przewiezienia trzech najciężej chorych. To absurd!
Norbert Krajczy: – Dyspozytor odmówił zgody na użycie karetek do przewiezienia trzech najciężej chorych. To absurd! Mariusz Jarzombek
- Skoro nie ogłoszono ewakuacji szpitala, nie będziemy wozić ciężko chorych karetkami - usłyszał lekarz z Paczkowa. Sprawę zbada wojewoda.

W sobotę ok. 21.00 mężczyzna, którego teraz szuka policja, wszedł do budki telefonicznej w Paczkowie i wykręcił numer alarmowy pogotowia 999.

Odebrał dyspozytor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. Anonim poinformował, że w szpitalu w Paczkowie jest podłożona bomba. Po czym się rozłączył. Dyspozytor natychmiast zawiadomił policję, ta postawiła na nogi inne służby, miejscowe władze i dyrekcję szpitala.

Na oddziale reumatologicznym przebywało w tym czasie 16 chorych, a w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym 57 pacjentów, w tym trzech w ciężkim stanie, podłączonych do kroplówek.

Pod budynkiem szybko zebrał się miejscowy sztab kryzysowy ze starostą i burmistrzem Paczkowa. Pierwszy patrol policji wszedł do szpitala i sprawdził pomieszczenia. Bomby nie znaleziono.

Kierujący akcją nie zdecydowali się na ogłoszenie ewakuacji, ale na ostateczną decyzję czekali do przyjazdu policyjnego pirotechnika. Ten przyjechał około północy i jeszcze przez półtorej godziny sprawdzał szpitalne pokoje. Ostatecznie uznał, że żadnej bomby nie ma, alarm jest fałszywy. Chorzy i personel oddziału cały czas przebywali na oddziałach.

- Zaraz na początku akcji ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego zadzwonił do pogotowia w Opolu z pytaniem, czy trzech najciężej chorych można przewieźć do szpitala w Nysie karetkami pogotowia - opowiada dr Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej.

- Chcieliśmy przewieźć ich profilaktycznie, z wyprzedzeniem, przed ogłoszeniem ewakuacji, po to, żeby potem, gdy zajdzie taka potrzeba, skupić się na ewakuowaniu lżej chorych. Karetki stały pod szpitalem w Nysie. Dyspozytor odmówił jednak zgody na ich użycie, potem odmówił jeszcze koordynator wojewódzki. To absurd!

- W mojej opinii odwiezienie najciężej chorych było zasadne - komentuje Adam Fujarczuk, starosta nyski. - Sama ewakuacja odbywałaby się potem sprawniej. Pozostali pacjenci byliby w stanie sami przejść do przygotowanego już przez burmistrza budynku szkoły.

- Wszystko odbyło się prawidłowo. Nie było decyzji o ewakuacji chorych. Dyrektor szpitala mógł więc sam przewozić pacjentów swoimi karetkami - odpowiada na zarzuty Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. - Gdyby do ewakuacji doszło, dyspozytor podejmowałby na bieżąco inne decyzje. Przebieg wypadków pokazał jednak, że decyzja była słuszna.

Niestety, fałszywe alarmy bombowe zdarzają się częściej. Dyspozytor musi myśleć o tym, że po wysłaniu karetek w jedno miejsce, w drugiej części powiatu może dojść do wypadku.

- Wojewoda polecił zbadać przebieg tych wydarzeń - informuje rzeczniczka Ryszarda Wilczyńskiego Agata Poskart. - Jeśli dochodzi do ewakuacji szpitala, w użyciu są karetki z całego województwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska