Spowiedź Andrzeja Małkiewicza. Drugi rozmówca z taśm posła Adama Gomoły przerywa milczenie

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Andrzej Małkiewicz kandyduje do sejmiku województwa z listy Trzeciej Drogi (okręg obejmujący powiaty krapkowicki, prudnicki i głubczycki)
Andrzej Małkiewicz kandyduje do sejmiku województwa z listy Trzeciej Drogi (okręg obejmujący powiaty krapkowicki, prudnicki i głubczycki)
- To bardzo krępujące, jeśli wiesz, że twoją rozmowę czyta cała Polska. Milczałem kilka tygodni, ale dziś moje milczenie może być błędnie interpretowane. Postanowiłem uciąć wszelkie spekulacje - mówi Andrzej Małkiewicz, drugi uczestnik tzw. afery taśmowej Gomoły. Dziś Małkiewicz mówi otwarcie o swojej roli w tej sprawie.

Mateusz Majnusz: Poseł Adam Gomoła w wywiadzie dla Onetu opisał całą sytuację z nagraniem jako manipulację, przedstawiając pana jako nieświadomego uczestnika większej gry politycznej, trybik w machinie sterowanej przez silniejszych graczy. Rzeczywiście się pan nim czuje?

Andrzej Małkiewicz: Nie widzę, gdzie niby miało dojść do tej manipulacji czy ustawki. Rozmowa się odbyła, to niepodważalny fakt. A mój rozmówca, czyli Adam Gomoła, miał pełny wpływ na to, co mówił. Nie jestem niczyim narzędziem, nikt mnie też do niczego nie namawiał. Nie było żadnych nacisków lub sugestii, co mam zrobić.

Jakie były okoliczności tej rozmowy i jej nagrania?
Parę dni przed rozmową spotkałem się z posłem Gomołą, by omówić potencjalne kierunki współpracy. To była okazja do rozmowy o przyszłości naszego regionu, o potrzebach mieszkańców, o tym, jak możemy te potrzeby adresować na różnych szczeblach samorządu. W trakcie tych rozmów przedstawiona została mi propozycja, która jak się później okazało, wykraczała poza ramy standardowej praktyki politycznej. Nie chciałem, by moje działania były w jakikolwiek sposób niezgodne z prawem czy etyką, dlatego zadzwoniłem do posła, aby poinformować go, że w takich nieczystych praktykach nie będę uczestniczyć.

Czuł się pan namawiany przez posła do wpłaty 20 tysięcy złotych podczas kampanii wyborczej na konto firmy bliskiej współpracowniczki posła Gomoły?
Potwierdzam fakt, że warunkiem uzyskania pierwszego miejsca na liście do sejmiku województwa opolskiego była wpłata pieniędzy. Początkowo miałem tego dokonać na konto komitetu wyborczego. Gdy jednak umówiliśmy się na spotkanie, żeby ustalić szczegóły, usłyszałem, że z powodu jakichś problemów z limitami pieniądze musiałbym wpłacić na konto firmy Barbary Łabędzkiej (bliska współpracownica Adama Gomoły – red.). To wzbudziło moje wątpliwości, które później przerodziły się w spory niepokój. Muszę stanowczo zaznaczyć, że żadnych pieniędzy nie wpłaciłem, bo przedstawiona mi propozycja nie mieściła się w kanonie obowiązujących przepisów. Nie nagrałem tej rozmowy i nie miałem świadomości, że istnieje jakiekolwiek nagranie.

Adam Gomoła w wywiadzie dla Onetu stwierdził wprost, że podczas tej rozmowy obecny był także Witold Rożałowski, dyrektor biura starosty krapkowickiego, a do niedawna szef Platformy Obywatelskiej w powiecie krapkowickim. To sugeruje, że to on mógł nagrać waszą rozmowę...
To kompletna nieprawda. Witold Rożałowski nie miał żadnego udziału w tych rozmowach. Jego nazwisko zostało wplątane w tę sprawę bez żadnych podstaw. Dla mnie jest to przykład bardzo niesprawiedliwego traktowania i pomówienia przez posła Gomołę.

Gdy wybucha afera, Gomoła przez tydzień milczał. Później zaczął przekonywać opinię publiczną, że umowa, którą pan otrzymał, jest tak naprawdę jego, i nigdy nie nakłaniał pana do ominięcia finansowania.
W całej tej historii przedstawionej przez Adama Gomołę pojawia się wiele nieścisłości. Przede wszystkim, idea współpracy z firmą prowadzoną przez 22-letnią Barbarę Łabędzką była dla mnie całkowicie nowa i niespodziewana. Nikogo nie prosiłem o taką pomoc. Nie szukałem żadnych usług wizerunkowych, ponieważ mój sposób prowadzenia kampanii zawsze opierał się na bezpośrednim kontakcie z wyborcami i przekazywaniu im konkretnych informacji o moich działaniach i planach. Kampania wyborcza, jaką znam i prowadziłem do tej pory, koncentrowała się na pracy u podstaw, na spotkaniach z ludźmi i na przedstawianiu im mojego programu bez potrzeby angażowania zewnętrznych firm do budowania mojego wizerunku. Kto o zdrowych zmysłach płaci 20 tys. zł za jakieś usługi wizerunkowe w kampanii do samorządu?

Z kim się pan konsultował po otrzymaniu propozycji od posła Gomoły?
Kiedy zdałem sobie sprawę, że otrzymałem propozycję, która może być ominięciem zasad finansowania kampanii wyborczej, natychmiast zacząłem szukać porad i konsultacji. Rozmawiałem z zaufanymi kolegami i Marcinem Oszańcą, prezesem PSL na Opolszczyźnie, który jako lider Trzeciej Drogi powinien wiedzieć, co dzieje się na jego listach. Prezes Oszańca wyjaśnił mi, że wszelkie transakcje powinny być finansowane przez komitet wyborczy i tylko w taki sposób można opłacać kampanię. Dzięki tym rozmowom uświadomiłem sobie, że muszę się od tego jednoznacznie odciąć i postępować zgodnie z literą prawa, co ostatecznie skłoniło mnie do odrzucenia niejasnych propozycji.

Były poseł Polski 2050 po raz kolejny publicznie podważył wiarygodność stenogramu opublikowanego w nto. Czy pan – uczestnik tej rozmowy – ma jakieś zastrzeżenia do opublikowanego stenogramu?
Gdy przeczytałem stenogram w „Nowej Trybunie Opolskiej", byłem zszokowany pewnie nie mniej, niż poseł Gomoła. To bardzo krępujące, jeśli wiesz, że twoją rozmowę czyta cała Polska. Mogę zapewnić, że jest to moja rozmowa i nie miałem wrażenia, żeby coś w niej zostało zmienione. Nie doszukałem się żadnych manipulacji. Niestety, nie słyszałem nagrania z tej rozmowy i kieruję się wyłącznie pamięcią.

Ma pan wrażenie, że z ofiary, która nie chciała zgodzić się na nieczyste praktyki, robi się teraz z pana współwinnego, który musi się tłumaczyć z jakichś prowokacji?
Niektórzy opolscy dziennikarze przy wsparciu samego Adama Gomoły stworzyli taką narrację, że posła „ktoś utopił”, a nie że sam popełnił błąd i musi ponieść za to odpowiedzialność. Z tej sprawy moi oponenci w krapkowickim samorządzie urządzili sobie brutalny hejt. Zaborcze pragnienie utrzymania się przy władzy zasłoniło niektórym ludzkie instynkty i skłoniło do podsycania teorii spiskowych. Gmina Krapkowice, wykorzystując informator gminny – medium finansowane z publicznych środków, które miało służyć informowaniu mieszkańców o działalności gminy, ważnych wydarzeniach kulturalnych i inicjatywach społecznych – postanowiła opublikować artykuł nasycony spekulacjami i teoriami spiskowymi. Artykuł ten, który pierwotnie ukazał się w tygodniku „Opolska”, był daleki od obiektywnej relacji, zawierając insynuacje, które miały na celu przedstawienie mnie w negatywnym świetle. Autor zarzuca mi, że „ze stenogramu rysuje się obraz krystalicznie uczciwego człowieka, gdy w rzeczywistości to Małkiewicz, wprawny w personalnych intrygach samorządowiec”. Jak miałem się poczuć po przeczytaniu tego? Albo dalej autor cytuje anonimowego rozmówcę, że ktoś wpadł na pomysł „utopienia” Gomoły, sugerując, że to była jakaś operacja wymierzona w posła. Nawet tak swój artykuł zatytułowali – „Operacja Gomoła”. Później kolejni anonimowi rozmówcy mówią, że to powszechna praktyka, że wszyscy na lewo opłacają kampanię. To obrzydliwe.

Nie dziwi pana, że ten artykuł został opublikowany w darmowym informatorze gminnym na ostatniej prostej przed wyborami?
W tym artykule jestem wymieniony z imienia i nazwiska, podkreślono w nim, że kandyduję do sejmiku z listy Trzeciej Drogi, więc wpływa to na odbiór mojej osoby przez mieszkańców i potencjalnych wyborców. Spójrzmy więc szerzej, kto odpowiada za ten informator gminny? Urząd Miasta i Gminy w Krapkowicach, w którym burmistrzem jest Andrzej Kasiura z Mniejszości Niemieckiej. Informator w liczbie 2 tysięcy egzemplarzy był kolportowany pod drzwi mieszkańców tuż przed świętami. Tak po ludzku jest mi ogromnie przykro, że w taki sposób burmistrz mi „podziękował" za trzy kadencje w radzie miejskiej. Tym bardziej, że dwa dni wcześniej na ostatniej sesji otrzymałem podziękowanie i list gratulacyjny. Sposób, w jaki zostałem przedstawiony w tym artykule, sugeruje, że za tym nagraniem stoją większe interesy, które wykraczają poza samą kwestię mojego udziału w wyborach. A to dla mnie oszczerstwo.

Przez długi czas zachowywał pan milczenie w sprawie, która stała się tematem gorących dyskusji. Dlaczego zdecydował się pan teraz mówić?
Milczenie było dla mnie formą ochrony – nie tylko mojej, ale również osób mi bliskich, które zostały wciągnięte w tę sytuację. Ponadto mnóstwo niewinnych osób, które związały swoje losy z Trzecią Drogą, w jakiś sposób obrywało rykoszetem przez te spekulacje. Ponadto z tego, co wiem, prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające i w tym czasie warto powstrzymać się od komentarzy. Jednakże obserwując, jak się rozwija narracja wokół tej afery w niektórych mediach, poczułem, że moje milczenie może być błędnie interpretowane. Postanowiłem zatem oprzeć się na faktach, aby uciąć wszelkie spekulacje w tej sprawie. Sprowokowany ruchem burmistrza Andrzeja Kasiury, który zgodził się na przedruk atakującego mnie artykułu na łamach informatora gminnego, uznałem, że nadszedł czas, aby podzielić się moim poglądem na tę sytuację.

Czy teraz z perspektywy czasu ma pan sobie coś do zarzucenia?
Oczywiście, że nie. Powiem więcej, przez te kilka tygodni nie miałem potrzeby się w tym temacie wypowiadać, bo wiedziałem, że stoję w prawdzie, a ta prawda jest moją gwarancją. Cała istota sprawy polega na tym, że często nie mamy wpływu na to, w jakiej sytuacji się znajdziemy, ale mamy wpływ na to, jak się w niej zachowamy. Te doświadczenie utwierdziło mnie jedynie w przekonaniu, że transparentność i działania zgodne z prawem to fundamenty, na których powinna być budowana każda działalność publiczna.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska