Mogła się wykrwawić na śmierć

Agata Jop [email protected]
Nastolatka z Opola tak nieszczęśliwie upadła, że dostała krwotoku z narządów rodnych. Na pogotowiu poradzono jej, żeby... obejrzała sobie rany w lusterku.

W czwartek ok. godz. 11.00 Magda była we własnym domu. Chciała ściągnąć książkę z wysokiego regału. Weszła na obrotowe krzesło. Zachwiała się i spadła. Dostała krwotoku.
- Córce po prostu pękło krocze - relacjonuje zdenerwowany ojciec Magdy. - Ona jest bardzo młoda. Wstydziła się. Kiedy zadzwoniła na pogotowie, nawet nie wiedziała, jak ma nazwać to miejsce.
Dziewczyna była w szoku, nie przyszło jej do głowy, żeby kontaktować się z kimś z rodziny, tylko od razu zadzwoniła na pogotowie. Na taśmie w pogotowiu ratunkowym (zgłoszenia są rejestrowane) ma roztrzęsiony głos. - Prosiła o radę, nie wiedziała, co robić - opowiada ojciec. - Pani dyspozytorka poradziła jej najpierw, żeby sobie założyła tampon, potem, żeby obejrzała rany w lusterku i jeszcze żeby sama pojechała do szpitala.

Magda ma najbliżej do Wojewódzkiego Centrum Medycznego przy al. Witosa. Poszła tam sama. Na izbie przyjęć poradzono jej, żeby udała się do szpitala na ul. Katowicką. No to dziewczyna pojechała. Krwawiła cały czas.
- Dopiero na Katowickiej ktoś przytomny uznał, że sprawa jest bardzo poważna - mówi ojciec Magdy. - Karetką przewieziono ją do Szpitala Ginekologiczno-Położniczego przy ul. Reymonta. Byłem przerażony, kiedy usłyszałem, że to może być pęknięcie macicy. Akcja medyczna przebiegała w takim tempie jak na amerykańskich filmach. Magda była operowana pod narkozą, pozszywano ją. Dlaczego tak długo musiała szukać pomocy? To, co się zdarzyło na pogotowiu, uważam za skandal!
W piątek ojciec zażądał wyjaśnień od dyrekcji pogotowia ratunkowego. Twierdzi, że spotkanie z wicedyrektorem do spraw medycznych stało się możliwe dopiero wówczas, kiedy zagroził sekretarce nagłośnieniem sprawy w "NTO".
- Rzeczywiście, był u mnie ojciec tej dziewczyny - mówi wicedyrektor Bogusław Kudyba. - Obiecałem mu, że będę sprawę rozpatrywał po powrocie z planowanego od półtora miesiąca urlopu, czyli po 15 marca.

Doktor Kudyba przed urlopem nie zdążył porozmawiać z dyspozytorką, bo w piątek nie było jej w pracy (panie dyżurują w systemie 12 na 24 godziny). Jednak już teraz zapewnił nas, że każda dyspozytorka pogotowia ma uprawnienia do udzielania porad medycznych, ponieważ jest pielęgniarką. Zadecydował, że pogotowie poprosi o pisemne wyjaśnienia dwa szpitale - WCM i Szpital Wojewódzki na Katowickiej.
Jak doszło to tego, że z Witosa krwawiąca Magda pojechała na ul. Katowicką zamiast na Reymonta? Wiadomo tylko, że na Izbie Przyjęć WCM nikt jej tej właściwej placówki nie wskazał.
- Musiało dojść do jakiegoś nieporozumienia - twierdzi Lech Kunicki, dyrektor do spraw lecznictwa WCM. - Z pewnością jednak w sytuacji zagrożenia życia pacjentki sami byśmy ją przyjęli. Skoro takiego zagrożenia nie było, powinna trafić na ul. Reymonta, bo tylko tamten szpital takimi sprawami się zajmuje.
Do sprawy wrócimy po powrocie dyrektora Kudyby z urlopu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska