Wiceburmistrz Ozimka stanie przed sądem. „Celem głównym jest marszałek Andrzej Buła. Ja jestem pionkiem”

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
– Nie podam się do dymisji, bo mamy tu do czynienia z polityczną kpiną, pozbawioną merytorycznego uzasadnienia. Moją sprawę badało CBA, opolska prokuratura, urząd skarbowy oraz RIO (Regionalna Izba Obrachunkowa – przyp. red.) i służby te nie dopatrzyły się nieprawidłowości. Teraz, po 12 latach, prokurator z Jeleniej Góry uznał, że warto nadać jej bieg - mówi Andrzej Brzezina, wiceburmistrz Ozimka.
– Nie podam się do dymisji, bo mamy tu do czynienia z polityczną kpiną, pozbawioną merytorycznego uzasadnienia. Moją sprawę badało CBA, opolska prokuratura, urząd skarbowy oraz RIO (Regionalna Izba Obrachunkowa – przyp. red.) i służby te nie dopatrzyły się nieprawidłowości. Teraz, po 12 latach, prokurator z Jeleniej Góry uznał, że warto nadać jej bieg - mówi Andrzej Brzezina, wiceburmistrz Ozimka. archiwum/DIM
Sprawa ma związek z prokuratorskimi zarzutami przedstawionymi Andrzejowi Bule. Akt oskarżenia trafił już do Sądu Rejonowego w Opolu, a na ławie oskarżonych zasiądzie też Andrzej Brzezina - były pracownik urzędu marszałkowskiego, a obecnie wiceburmistrz Ozimka.

- Dostałem pismo z prokuratury, że akt oskarżenia wpłynął do sądu, ale nie znam jego zawartości – mówi Andrzej Brzezina, wiceburmistrz Ozimka (zgadza się, by podawać jego personalia – przyp. red.).

– Nie podam się do dymisji, bo mamy tu do czynienia z polityczną kpiną, pozbawioną merytorycznego uzasadnienia. Moją sprawę badało CBA, opolska prokuratura, urząd skarbowy oraz RIO (Regionalna Izba Obrachunkowa – przyp. red.) i służby te nie dopatrzyły się nieprawidłowości. Teraz, po 12 latach, prokurator z Jeleniej Góry uznał, że warto nadać jej bieg. Zapoznawałem się z aktami sprawy na etapie śledztwa i jestem przekonany, że nie złamałem prawa, ale muszę to udowodnić sądzie. Wydaje mi się, że nawet prokurator nie wierzy, iż ten proces zakończy się skazaniem, rzecz jasna, jeśli będzie orzekał niezawisły sąd - komentuje.

Wieść o tym, że marszałek Andrzej Buła ma status podejrzanego gruchnęła w lipcu 2020 roku, choć samorządowiec zarzuty usłyszał ponad pół roku wcześniej. Andrzej Buła, pod koniec 2014 r., a więc będąc już marszałkiem województwa opolskiego, miał wiedzieć, że jeden z jego pracowników naruszył przepisy ustawy o pracownikach samorządowych oraz poświadczył nieprawdę w oświadczeniach majątkowych i nie wyciągnąć wobec niego konsekwencji.

Wspomniany pracownik to Andrzej Brzezina, dziś wiceburmistrz Ozimka, który wcześniej był m.in. wicedyrektorem departamentu ochrony środowiska w opolskim urzędzie marszałkowskim. Prokurator informuje, że usłyszał on zarzut przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz poświadczenia nieprawdy i zatajenia prawdy w oświadczeniach majątkowych, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

– Ustalono między innymi, że zajmując kierownicze stanowisko w Departamencie Ochrony Środowiska, niezgodnie z prawem jednocześnie zajmował się on świadczeniem usług doradczych na rzecz podmiotów prywatnych - napisał Tomasz Czułowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. - Andrzej B. sporządzał wnioski oraz tworzył dokumentację niezbędną dla uzyskania przez przedsiębiorców środków unijnych z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego na lata 2007-2013. Wykorzystywał przy tym wiedzę oraz znajomości pozyskane w ramach zajmowanego stanowiska. Usługi świadczył w godzinach pracy w urzędzie. Pozyskiwał informacje dotyczące między innymi interpretacji norm i zasad programu operacyjnego, czy stopnia zaawansowania interesujących go projektów, przekazując je beneficjentom. Wpływał również na pracowników odpowiedzialnych za rozliczanie projektów, w celu szybkiego i pomyślnego załatwienia wniosków reprezentowanych przez siebie w sposób nieformalny beneficjentów.

Prokuratura twierdzi, że proceder trwał od 2009 do końca 2014 roku, zaznaczając, że do 2012 roku Andrzej Brzezina prowadził firmę, a następnie świadczył usługi w ramach nieformalnie prowadzonej działalności gospodarczej. – Ustalono, że w tym czasie sporządził nie mniej niż 21 wniosków wraz z dokumentacją, uzyskując dla siebie, a częściowo dla innych osób, korzyść majątkową przekraczającą 300 tys. złotych - napisał rzecznik Czułowski.

- Jestem ofiarą podwójnej walki politycznej: Solidarnej Polski z Platformą Obywatelską, ale też wewnętrznej wojny w Platformie Obywatelskiej – mówi Andrzej Brzezina. - Mam odczucie, że obecny poseł PO walczy z urzędującym niewinnym marszałkiem poprzez uruchamianie kolejnych organów ścigania. Celem głównym jest marszałek Andrzej Buła. Ja jestem pionkiem, którego trzeba strącić, by trafić w króla.

Wiceburmistrz Ozimka podejrzewa, że sprawa będzie trwała latami, tworząc wokół niego aurę przestępcy. – Rzucono na mnie podejrzenie i nic nie zapowiada, żeby wyrok zapadł w najbliższych miesiącach, bo materiał dowodowy zajmuje wiele tomów, a sprawa dotyczy jawnych i prostych oświadczeń majątkowych sprzed 10-12 lat. Nie jestem przestępcą tylko ofiarą. Ta sprawa kosztuje mnie i moją rodzinę przede wszystkim mnóstwo zdrowia. Nawet jeśli zostanę uniewinniony - a wierzę, że tak będzie – nikt mi tego nie zrekompensuje, ponadto nikt mi nie zwróci dobrego imienia – mówi Andrzej Brzezina.

Andrzej Buła, na marcowej konferencji prasowej, również podkreślał, ze jest niewinny i będzie chciał dowieść tego przed sądem.

- Sprawa ma dotyczyć sytuacji z lat 2007-2013. Ja marszałkiem województwa zostałem w listopadzie 2013 roku – mówił wówczas dziennikarzom marszałek. - Wcześniej zajmowała się tym prokuratura w Opolu. W kwietniu 2017 roku, po szczegółowych analizach, tutejsi śledczy stwierdzili brak znamion czynu zabronionego. Pół roku później stwierdzili, że nie ma przesłanek, by sprawę prześwietlać ponownie. Ten sam materiał dowodowy był jednak podstawą do podjęcia działań przez prokuraturę w Jeleniej Górze. Postępowanie tamtejszych śledczych doprowadziło do przedstawienia wątłych, absurdalnych nie znajdujących oparcia w materiale dowodowym zarzutów - ocenił.

Śledztwo, prowadzone przez prokuraturę w Jeleniej Górze, zostało zamknięte 31 grudnia 2020 roku. Zgodnie z art. 331 par. 1 Kodeksu Postępowania Karnego prokurator w ciągu 14 dni powinien wnieść do sądu akt oskarżenia, ewentualnie wydać postanowienie o umorzeniu, zawieszeniu albo o uzupełnieniu śledztwa. W tym przypadku pisanie aktu oskarżenia trwało 2,5 miesiąca, dlatego od osób znających realia sprawy słyszeliśmy, że zarzuty są szyte grubymi nićmi, a prokurator ma spory problem, żeby na ich podstawie stworzyć akt oskarżenia, który mógłby przekonać sąd.

O to, dlaczego pisanie aktu oskarżenia trwa tak długo pytałam rzecznika jeleniogórskiej prokuratury wielokrotnie. Bez skutku. Odpowiedź przyszła dopiero po skierowaniu materiałów do sądu.

- W postępowaniach wielowątkowych, o złożonym charakterze, w których zgromadzono obszerny materiał dowodowy, sporządzenie aktu oskarżenia jest czasochłonne i często wymaga dłuższego czasu niż przewidziany w art. 331 par 1 kodeksu postępowania karnego 14-dniowy termin. Wskazane unormowanie ma charakter instrukcyjny – napisał Tomasz Czułowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. - W niniejszym śledztwie między innymi zgromadzono kilkadziesiąt tomów akt oraz przesłuchano ponad 150 osób w charakterze świadków.

Oceną tego materiału ma się teraz zająć Sądu Rejonowego w Opolu, do którego trafił akt oskarżenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska