Autostrada A4 wcale nie musiała przecinać Góry Świętej Anny

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Przepychanki protestujących pod Urzędem Wojewódzkim w Opolu w 1998 roku.
Przepychanki protestujących pod Urzędem Wojewódzkim w Opolu w 1998 roku.
Projektanci Adolfa Hitlera już w latach 30. doszli do wniosku, że górę trzeba ominąć. 60 lat później polscy projektanci zmienili koncepcję, co wywołało protesty ekologów.

Kalendarium

Marzec 1997 roku - ekolodzy dowiadują się o dokładnym przebiegu autostrady A4 i organizują konferencję w Opolu w obronie parku krajobrazowego na Górze Św. Anny.

12 lutego 1998 - ulicami Opola przechodzi manifestacja z udziałem "Zielonych". Do urzędu wojewódzkiego wpływa list protestacyjny

21 lutego 1998 - do Opola przyjeżdża minister transportu. Zieloni oplakatowują Opole.

Marzec 1998 - ekolodzy przygotowują się do radykalnego protestu. Uczą się m.in. wspinaczki nadrzewnej.

17 kwietnia 1998 - pierwsi zieloni przykuwają się do filarów wiaduktu budowanego w Gogolinie. Wstrzymują prace na jeden dzień.

1 maja 1998 - ekolodzy rozbijają obóz protestacyjny w lesie na Górze św. Anny. Przykuwają się do drzew i budują na nich domki.

5 czerwca 1998 - rusza likwidacja miasteczka ekologów. Zieloni zostali usunięci przez firmę ochroniarką i policję. Kilka osób zostało zatrzymanych.

Pierwsze przymiarki do tego, jak poprowadzić autostradę w rejonie Góry św. Anny sięgają czasów jeszcze sprzed II wojny światowej. III Rzesza rozbudowywała wtedy swoją sieć autostrad (zwaną Reichsautobahn), a projektanci Adolfa Hitlera zastanawiali się którędy pokonać wyżynę chełmską. Uznali, że nie ma żadnego racjonalnego powodu, by droga przecinała Górę Św. Anny - prawdopodobnie zwyciężyły wtedy względy ekonomiczne. Zamiast tego niemieccy projektanci zaproponowali trasę obok Góry św. Anny. Autostrada miała omijać wzniesienie od północnej strony i biec z dala od Gogolina oraz Krapkowic. Niemcy nie zdążyli zrealizować swoich planów.

Po wojnie polska administracja zaadoptowała tę koncepcję. Na jednej z map z 1947 roku widać np. projektowany przebieg autostrady w miejscu, które przewidzieli projektanci Hitlera.

Przepychanki protestujących pod Urzędem Wojewódzkim w Opolu w 1998 roku.
Przepychanki protestujących pod Urzędem Wojewódzkim w Opolu w 1998 roku.

Mimo protestów ekologów ciężki sprzęt wjechał na budowę. W 2003 roku droga została oddana do użytku.

Sytuacja zmieniła się diametralnie w latach 90. Rząd zaczął wtedy rozważać wariant ominięcia Góry św. Anny od południowej strony, koło Zdzieszowic. Ale pomysł nie spodobał się samorządowcom, bo trasa biegłaby wtedy blisko domów wielu mieszkańców. Zaproponowano więc, by droga przecinała jednak Górę św. Anny. Instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska początkowo sceptycznie podchodziły do tego rozwiązania, ale ostatecznie zgodziły się.

Gdy o planach dowiedzieli się ekolodzy rozpętała się prawdziwa burza. Zieloni zaczęli słać do premiera Jerzego Buzka listy, przekonując go, że asfaltowanie kraju nie jest sposobem na "wejście do Europy". Domagali się zmiany planów przebiegu drogi, zauważając, że przebieg drogi zniszczy tamtejszy park krajobrazowy. Gdy to nie pomogło zdecydowali sięgnąć po bardziej radykalne formy protestu. 17 kwietnia 1998 na polu koło Zakrzowa pod Gogolinem, gdzie budowany był jeden z autostradowych wiaduktów, młodzi aktywiści przypięli się do lin rozpiętych na wysokości. Na transparencie, który rozwiesili, widniało hasło "Beton nie przejdzie". - Ten dzień przestoju będzie nas kosztować 14,7 tys. złotych - mówili wówczas przedstawiciele dyrekcji budowy autostrady.

Ekipy budowlane zrezygnowały tego dnia z dalszych prac. Pracownicy wrócili dopiero następnego dnia, gdy ekolodzy się wynieśli. To był jednak dopiero początek protestu.
W maju 1998 roku ekolodzy postanowili rozbić w lesie na Górze św. Anny miasteczko. Spali w namiotach i hamakach rozwieszonych między drzewami. Co ciekawe większość protestujących stanowili ekolodzy, którzy przyjechali na Górę św. Anny z różnych części kraju. Wśród okolicznych mieszkańców nie mieli poparcia.

Henryk Mielcarz ze Strzelec Opolskich doskonale pamięta czas protestu ekologów.

- Pewnego dnia przyszła do zielonych grupa starszy pań z Oleszki - wspomina Mielcarza. - Krzyczały na nich, że mają się stąd wynosić, bo autobana jest potrzebna.

Przepychanki protestujących pod Urzędem Wojewódzkim w Opolu w 1998 roku.

Z ekologami próbował rozmawiać także ówczesny Wojewoda Ryszard Zembaczyński. Próbował przekonać ich do zaprzestania protestu, ale ci zapowiedzieli, że zrobią to tylko pod warunkiem zmiany przebiegu autostrady.
8 czerwca 1998 roku o 4.00 nad ranem do obozowiska wjechało 15 radiowozów policyjnych. Mundurowi z przeszkoleniem alpinistycznym zaczęli siłą likwidować stanowiska zielonych. Musieli być przy tym bardzo ostrożni, bo część protestujących przygotowała samobójcze pułapki.

- Jeden z ekologów leżał w rozwieszonym między drzewami hamaku. Na szyi miał pętlę, a pod hamakiem wbite w ziemię ostre żerdzie. Gdyby spadł powiesiłby się i jednocześnie nabił na żerdzie - relacjonował wtedy Dariusz Stachowiak, ówczesny rzecznik opolskiej policji.

W ramach policyjnej akcji zatrzymano 24 osoby. W proteście przeciwko pacyfikacji miasteczka ekologów uczniowie opolskich szkół zorganizowali manifestację pod urzędem wojewódzkim. Nie przyniosła ona jednak żadnych efektów.
Ekolodzy nie powstrzymali budowy autostrady. W 2003 roku nastąpiło uroczyste otwarcie opolskiego odcinka. Dziś z trasy korzysta każdego dnia ok. 30 tys. pojazdów. Gdyby nie autostrada, kierowcy jeżdżący drogą wojewódzką między Strzelcami Opolskimi a Opolem staliby w gigantycznym korku.

Jak jednak pokazał czas poprowadzenie autostrady przez Górę św. Anny nie było najlepszym pomysłem. Droga jest zbyt kręta, a ze względu na duże różnice w poziomie terenu ciężarówki często mają problem z podjechaniem pod górę. Dodatkowo w okresie zimowym zdarza się, że pogoda zaskakuje w tym miejscu kierowców - na Górze św. Anny występują znacznie częściej oblodzenia niż np. w sąsiednich miejscowościach. Z tego powodu jest to miejsce wyjątkowo niebezpieczne, w którym regularnie dochodzi do wypadków i kolizji.

Od 2003 roku, tylko w rejonie Góry św. Anny zginęło ok. 20 osób. By ograniczyć ilość wypadków w 2012 roku zarządca drogi wprowadził w tym miejscu ograniczenie prędkości do 110 km/h. Na łukach ustawione zostały ponadto ostrzegawcze, biało-czerwone tablice.

Dziękujemy
Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą - znawcą lokalnej historii i autorem książki. W tekście wykorzystano archiwalne artykuły z Nowej Trybuny Opolskiej autorstwa Ewy Bilickiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska