Siedem minut od wygranej

Sab
Do przerwy opolanie wygrywali w Zielonej Górze różnicą pięciu bramek, ale w drugiej połowie rywal okazał się lepszy aż o dziesięć trafień.

Protokół
* AZS Stelmet Zielona Góra - Gwardia Opole
26-21 (8-13)
AZS: Młoczyński - Przybysz 3, Domek 1, Buchwald 5, Rafalski 5, Martyński 2, Biegański 4, Wittke 2, Kiciński 2, Zembrzuski 1, Michałowski 1. Trener Marek Książkiewicz. Kary: 10 min.
Gwardia: Malcher, Śledź - Śmieszek 4, Matyszok 4, Baran 3, Knop 3, Bort 4, Raczek 1, Piech 2, Zajączkowski. Trenerzy Marek Jagielski i Robert Wasilewski. Kary: 8 min.

Spotkanie dobrze rozpoczął Adam Malcher, który w pierwszej akcji obronił rzut karny i wyłapał piłkę po rzucie Dominika Domka. Skapitulował dopiero w 4. min, ale do tego czasu jego koledzy z pola nie znaleźli recepty na bramkarza i obronę rywala i przegrywali 0-1. Szybko się jednak odblokowali i w nieco ponad 2 min zdobyli trzy bramki z rzędu, obejmując prowadzenie 3-1.

Od tego momentu gwardziści przystanęli, popełniali błędy w obronie i rozegraniu, nie potrafiąc skutecznie wykończyć swoich akcji. Skuteczniej zagrał rywal i dzięki trafieniom Andrzeja Biegańskiego i Bogumiła Buchwalda wyszli na prowadzenie 5-3. Strata czterech bramek z rzędu motywująco podziałała na przyjezdnych. Wreszcie zaczęła funkcjonować gra w obronie, wspierali ją bramkarze, ale przede wszystkim opolanie zaczęli regularnie trafiać do siatki. Z dystansu trafiał Krzysztof Bort, ze skrzydła Andrzej Matyszok, a z koła Marcin Śmieszek i do przerwy goście wygrywali 13-8.
- Były siły, było granie - skwitował Marek Jagielski. - Nie mam wartościowych zmienników, a Raczek i Bort nie są w stanie rozegrać całego meczu.

Druga część rozpoczęła się od błyskotliwej akcji rywala, a do 38. min trwała wyrównana walka bramka za bramkę. Z czasem inicjatywę przejęli akademicy, a trafienia Krzysztofa Przybysza i Biegańskiego doprowadziły do stanu 14-15. Za chwilę w sytuacji sam na sam z bramkarzem spudłował Krzysztof Wittke i wykorzystali to gwardziści, zwiększając w 51. min dystans do dwóch bramek (20-18). Miejscowi w decydujących minutach zagrali twardo w obronie, a podopieczni trenera Marka Jagielskiego pogubili się i po upływie kolejnych 2 min, po trafieniach Biegańskiego i Tomasza Rafalskiego, miejscowi objęli prowadzenie. Na 60 sek. przed końcową syreną było 23-21, ale błędy popełnił wyraźnie zmęczony Śmieszek i rywal dorzucił trzy bramki.
- Brakło konsekwencji, a o wyniku zdecydowały nasze kardynalne błędy - dodał Jagielski. - Chłopcy się starali, ale nie wyszło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska